Dotychczasowi gracze, jak: USA, Francja czy Anglia są dziś sukcesywnie wypierani przez biznesmenów
z dalekiego kraju. Na naszych oczach Chiny stają się trzecim po USA i Francji partnerem handlowym Afryki.
Przyrost obrotów handlowych w ostatnich latach wynosi 50 – 70 proc. rocznie.
Chińczycy potrafią doskonale grać kartami międzynarodowej polityki. Wiedzą też, że warunkiem rozwoju współpracy
gospodarczej jest utrzymywanie jak najlepszych stosunków z innymi państwami.
Dlatego też od lat mają miejsce spotkania na szczycie z udziałem
najwyższych osobistości Państwa Środka oraz krajów afrykańskich.
Przywódca Chin, Hu Jintao, osobiście odwiedza kraje afrykańskie,
torując w ten sposób drogę dla chińskiego biznesu.
Wparcie państwa
Ekonomiczna ekspansja chińskiego biznesu
na Czarny Ląd rozpoczęła się w latach 60., kiedy państwa Zachodu i ZSRR były zajęte zimną wojną. Zbiegła się ona w
czasie z ostatecznym rozpadem systemu kolonialnego w Afryce. Zainicjowane wówczas chińskie zaangażowanie
gospodarcze w tym regionie daje dziś niezwykłe profity w postaci dostępu do coraz cenniejszych surowców, w
szczególności ropy naftowej, gazu ziemnego, metali czy drewna.
Śmiałe poczynania chińskiego biznesu zyskują wsparcie polityczne ze strony władz tego kraju.
Organizowane coraz częściej w Pekinie rządowe spotkania na szczycie przedstawicieli państw afrykańskich
bez wątpienia służą rozwojowi doskonałych stosunków gospodarczych.
Nowy etap dynamicznego rozwoju gospodarczej ekspansji chińskiej
w Afryce datuje się od 2000 r., kiedy to odbyło się pierwsze chińsko-afrykańskie forum w Pekinie.
W ciągu dwóch lat (2002 i 2003) między Chinami oraz państwami Afryki
wzrosły dwukrotnie, osiągając wartość 18,5 mld dolarów, a w 2004 r.
wzrost ten wyniósł już 60 proc. W tym samym roku chińskie bezpośrednie
inwestycje w na kontynencie afrykańskim wynosiły 900 mln dolarów, co
stanowiło wówczas 6% wszystkich światowych inwestycji na tym
kontynencie.
W 2006 r. obroty handlowe Chin z państwami Afryki osiągnęły 40 mld dolarów. Do końca dekady ich wartość
może stanowić niebagatelną kwotę 100 mld dolarów - szacują eksperci.
Jak się okazało, lata umiejętnej polityki dały owoce. Obecnie Chiny
osiągają korzyści w postaci coraz większego dostępu do strategicznych
surowców. W pierwszej kolejności należy wskazać na ropę naftową, metale
i drewno. Z drugiej strony, 680 milionów ludzi na kontynencie
afrykańskim kreuje ogromny rynek zbytu dla chińskich produktów.
Pekin nie stawia państwom afrykańskim żadnych warunków ani żądań politycznych.
Stosuje za to wobec nich wypracowane i sprawdzone zasady pokojowej koegzystencji, oparte na pięciu filarach:
(i) nieingerencja w sprawy wewnętrzne,
(ii) respektowanie terytorialnej integralności i suwerenności,
(iii) nieagresja,
(iv) równouprawnienie i obopólne korzyści,
(v) pokojowe współistnienie.
To proste a jakże trudne do zrealizowania w dzisiejszym świecie, także dla naszej klasy rządzącej.
Po raz pierwszy zasady te wprowadzono we współpracy z Indiami jeszcze w połowie ubiegłego wieku.
Obowiązują one dziś chińskich ekspertów przebywających za granicą, którzy są
zobowiązani do zaakceptowania
lokalnych standardów życia. Dziś Po pewnych modyfikacjach zasady te stosują Chińczycy wobec państw
Afryki.
Dziś 48 z 53 państw afrykańskich utrzymuje stosunki dyplomatyczne z Chinami.
W celu wsparcia interesów chińskich
przedsiębiorstw w Afryce, Chiny umorzyły łącznie 10 mld dolarów długów krajom tego regionu, wysyłają lekarzy i przyjmują
tysiące studentów i pracowników afrykańskich na uniwersytety i szkolenia w Chinach.
Skarby afrykańskiej ziemi
Chińczycy dostrzegli, że kontynent afrykański, ze swymi licznymi bogactwami naturalnymi
stanowi doskonałe miejsce dla zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania na surowce chińskiego sektora produkcyjnego.
Obecnie Chiny są drugim po USA konsumentem ropy naftowej. W ciągu ostatnich dwudziestu lat zużycie ropy w Chinach
wzrosło czterokrotnie i obecnie przekracza siedem mln baryłek dziennie. Krajowe wydobycie tego surowca zaspokaja połowę
aktualnych potrzeb chińskiej gospodarki.
Tak więc afrykańskie złoża ropy stanowią nie lada gratkę dla chińskiej gospodarki.
Ponadto, import ropy z Afryki pozwala na zapewnienie dywersyfikacji dostaw nośników energii i większe uniezależnienie się
od sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Dlatego też, chińskie firmy inwestują w eksploatację złóż ropy naftowej
i gazu ziemnego w różnych rejonach Afryki. Około 25 proc. importowanej
przez Chiny ropy pochodzi z Sudanu, który jest drugim po Nigerii
producentem tego surowca w Afryce oraz z Zatoki Gwinejskiej. Pozyskuje
się także nowe pola roponośne w zachodniej Afryce, np. Mauretanii.
W państwach posiadających duże zasoby ropy, jak: Sudan, Nigeria, Angola i Czad, wpływy tradycyjnych państw
kolonialnych nieustannie maleją na rzecz Chin. Dzieje się tak dlatego, że chiński rząd przed podpisaniem kontraktu na
eksplorację lub produkcję nie przedstawia politycznych warunków rządom afrykańskim.
Biznes bez barier
Już około tysiąca chińskich firm zainwestowało w Afryce.
Największym zainteresowaniem chińskiego biznesu cieszy się przemysł wydobywczy, elektroenergetyczny, budownictwo,
telekomunikacja, hutnictwo i przeróbka drewna. Budowane w ekspresowym tempie przez pracowitych Chińczyków budynki,
drogi, mosty, tamy posiadają dobrą jakość a koszty realizacji inwestycji są niższe niż dotychczas.
Chińczycy inwestują w różnych miejscach, nawet takich, które na Zachodzie są uważane za mało dochodowe.
W rezultacie, zamknięte niegdyś kopalnie miedzi w Zambii wznowiły wydobycie tego metalu. Ponownie uruchomiono
dawno opuszczone szyby naftowe w Gabonie. Kraj ten znany z tradycyjnej dominacji biznesmenów znad Sekwany,
stanowi dziś istotny cel chińskiego biznesu. Chińczycy stawiają tam budynki administracyjne, szpitale, szkoły i zakłady
przemysłowe. Imponujące wystroje budynków rządowych z marmurów i cennych drzew egzotycznych zawsze będą
przypominać gabońskim politykom o chińskiej potędze gospodarczej. Nic dziwnego, że taka sytuacja wzbudza zdenerwowanie
w Paryżu.
Działania chińskiego biznesu otrzymują wsparcie w postaci przemyślanej polityki ze strony własnego państwa,
które również angażuje się w projekty gospodarcze w Afryce. Około 500 inwestycji drogowych jest kierowanych przez
państwowe przedsiębiorstwo China Road and Bridge Corporation, co zapewnia kontrakty dla kilkudziesięciu chińskich
firm z tej branży.
Największym partnerem gospodarczym Chin na kontynencie jest Afryka Południowa.
Obroty handlowe z tym krajem osiągnęły kwotę 7,27 mld dolarów w 2005 r., a ich dynamika wzrostowa
przekracza 20% rocznie. Chiński eksport do Południowej Afryki obejmuje głównie wyroby przemysłu elektro-maszynowego,
urządzenia elektryczne i elektroniczne, odzież i tekstylia a także zboża i przetwory. Nie bez znaczenia jest wartość
kontraktów inżynierskich realizowanych przez chińskie przedsiębiorstwa w tym kraju, które opiewają na 530 mln dolarów.
Chińskie firmy są niezwykle aktywne w Nigerii, gdzie wznoszą wiele
fabryk, w tym w strefie wolnego handlu południowo-wschodnim regionie
kraju. China National Offshore Oil Corporation za 2,27 mld dolarów
stała się właścicielem 45% akcji nigeryjskiego pola naftowego. Zawarto
również umowę kupna kontrolnego pakietu udziałów w rafinerii w
Kadun. Chińczycy otrzymali licencję na eksploatację ropy w czterech
regionach Nigerii. Przewiduje się rozbudowę infrastruktury tego kraju
za kwotę 4 mld dolarów. W efekcie zostanie zbudowana hydroelektrownia w
Mambilla, system połączeń kolejowych oraz sieć telefonii na terenach
wiejskich.
W maju chińscy specjaliści umieścili na orbicie pierwszego nigeryjskiego
satelitę telekomunikacyjnego NIGCOMSAT-1.
W Etiopii Chińczycy angażują kapitał w sektor telekomunikacyjny. Gigantycznym przedsięwzięciem będzie
realizacja największej w Afryce zapory wodnej, która rozwiąże wiele
problemów dotyczących zaopatrzenia w wodę znacznej części kontynentu.
W Sudanie chińskie inwestycje w pola naftowe oraz rurociąg do Port Sudan kosztowały 8 mld dolarów.
W pracach wzięło udział dziesięć tysięcy chińskich specjalistów.
Dobrze rozwija się współpraca z Republiką Środkowoafrykańską,
gdzie Chińczycy inwestują w budownictwo mieszkaniowe oraz obiekty sportowe. Wybudowano tu także fabrykę chińskich
rowerów.
Kenia nie stanowi dla pracowitych Chińczyków wyłącznie kraju atrakcji turystycznych w postaci safari. Po ulicach Nairobi
jeździ coraz więcej chińskich samochodów dostawczych, stanowiących konkurencję dla uznanych marek japońskich.
Ten kraj afrykański eksportuje do Chin produkty codziennego użytku, jak włókna, skórę, kawę a nawet ... herbatę.
Kwitnie współpraca Pekinu z Egiptem, szczególnie w zakresie pokojowego wykorzystania
energii nuklearnej oraz transferu nowoczesnych technologii, ochrony zdrowia oraz wspierania inwestycji.
Z Maroka do Chin są wysyłane tysiące ton fosfatów. Kraj ten, traktowany jako pomost do Europy,
prowadzi współpracę z Chinami również w dziedzinie turystyki, kultury, opieki medycznej oraz badań naukowych.
Na specjalną uwagę zasługuje casus Angoli. Po wznowieniu zerwanych ponad 30 lat temu stosunków, była portugalska
kolonia, stała się drugim co do wielkości partnerem handlowym Chin w Afryce. Obecnie eksport ropy do Chin stanowi tu
około 1/4 całkowitego wydobycia. Otwarta na 17 lat linia kredytowa, o wartości 2 mld dolarów i oprocentowaniu 1,7 proc.,
może wydawać się nieopłacalna dla banku chińskiego. Jednak Chińczycy zarobią na tym znacznie więcej niż wyniosą
utracone odsetki. Otrzymają bowiem lwią część lukratywnych kontraktów na odbudowę tego państwa, zniszczonego 30-letnią
wojną domową. A jest co odbudowywać: linie kolejowe, szkoły, drogi, mosty, szpitale, budynki administracyjne,
telekomunikacja itp.
W zamian za pomoc, już dziś Chiny otrzymują 10 tys. baryłek ropy dziennie. Około 30 proc. wartości kredytu będzie
zakontraktowane przez rodzime firmy.
Warto wspomnieć o budowanych przez firmy chińskie 44 piętnastokondygnacyjnych apartamentowcach w
Cabinda City, stolicy prowincji Cabinda.
Chińczycy wykorzystują Afrykę również dla unikania barier gospodarczych.
W odpowiedzi na europejskie i amerykańskie ograniczenia rozpoczęli lokowanie swej produkcji
tekstylnej na Czarnym Lądzie.
Jak widać chińscy przedsiębiorcy czują się w Afryce coraz
swobodniej. Szacuje się, że pracuje tam około 100 tysięcy specjalistów
z tego dalekiego kraju. W Luandzie powstało Chinatown, stanowiące
afrykański dom chińskich specjalistów, a w Maputo – hipermarket
zaopatrzony wyłącznie towarami sprowadzonymi z Chin. Nic więc dziwnego,
że powstają sklepy z chińskimi towarami i są wydawane chińskie
czasopisma. China Radio International (CRI) nadaje z Nairobi program
dla trzech milionów słuchaczy w języku chińskim, angielskim i
kiswahili.
Problematyczna aktywność
Poczynania gospodarcze chińskich przedsiębiorstw głęboko przeobrażają
Afrykę. Chińczycy nie zapominają także o nader specyficznych i
tradycyjnie kontrowersyjnych obszarach możliwej aktywności
gospodarczo-politycznej. Nie od dziś wiadomo, że Afryka stanowi
doskonały rynek zbytu sprzętu wojskowego. W latach 90., podczas wojny w
Erytrei, Chiny sprzedały tu uzbrojenie za ponad mld dolarów. W dalszym
ciągu są zaangażowane w handel uzbrojeniem z wieloma krajami. Sprzedaż
broni bez wątpienia umacnia więzi z politycznymi liderami tych krajów,
lecz celem tych działań jest także ochrona chińskich interesów w
Afryce. Aktywna eksploracja zasobów ropy naftowej wymaga ich
zabezpieczenia, co prowadzi także do tego, że Pekin wysyła do Afryki
swych ekspertów wojskowych, aby szkolili kontrpartnerów gospodarczych.
Obok wymiernych korzyści ekonomicznych, na skutek takich posunięć,
Chiny zyskują także ważnych afrykańskich sojuszników dla swych
politycznych celów na forum ONZ. Nie ignorują również postaci uważanych
za kontrowersyjne w kręgach zachodnich, jak prezydent Zimbabwe, Robert
Mugabe, z którym współpraca układa się dobrze. Kraj ten przeżywa
ogromne problemy gospodarcze, z których Chiny chcą go wyciągnąć.
W czasach, gdy biali farmerzy
dominowali w rolnictwie w Zimbabwe, tytoń sprzedawano na międzynarodowych aukcjach. Dziś na takich aukcjach panuje
błogi spokój, ponieważ tytoń trafia bezpośrednio do Chin, jako spłata kredytów z chińskich banków, zaciąganych na
inwestycje w bankrutujące przedsiębiorstwa państwowe.
W kraju tym Chińczycy przejmują ziemię od rządu tego kraju,
skonfiskowaną niegdyś białym farmerom.
Taka aktywność chińska w Afryce musi rodzić również pewne problemy. Gdy w 2004 r. deficyt obrotów handlowych RPA z
Chinami, osiągnął kwotę 400 mln dolarów, wezwano do bojkotu chińskich produktów, których import był przyczyną wzrostu
bezrobocia. Ten sam problem pojawił się także w innych krajach, np. Senegalu, gdzie import taniego chińskiego obuwia
stanowił poważne zagrożenie dla miejscowej produkcji.
Należy dodać, że Chiny nie są zbyt wrażliwe na żądania organizacji
międzynarodowych dotyczących poszanowania praw człowieka, ochrony
środowiska a także walki z korupcją. Nie powinno więc dziwić, że tacy
wygodni inwestorzy są mile widziani przez polityków afrykańskich,
natomiast Chińczycy doskonale czują się w takim środowisku.
Wnioski
Dla każdego uważnego obserwatora jest dziś oczywiste, że chiński biznes w poważnym stopniu zagroził europejskim
interesom w Afryce. Obecność firm z Dalekiego Wschodu na tym kontynencie prowadzi do konfliktu interesów z byłymi
państwami kolonialnymi, jak Francja czy Wielka Brytania.
Chińczycy są świetnymi kontrahentami dla krajów afrykańskich,
a ich rosnące doświadczenie w rozmowach z krajami rozwijającymi się przynosi coraz lepsze efekty.
Przegrywają na tym
polu państwa zachodnie, które, nie mogąc się pogodzić ze utratą lukratywnych kolonii, nie umieją rozmawiać z tymi krajami
na zasadach partnerskich. A tego nikt w Afryce nie lubi.
Dokonując oceny chińskiej ekspansji gospodarczej na kontynencie
afrykańskim nie sposób nie zauważyć, że proces ten jest głęboko przemyślany, konsekwentnie realizowany i na ile to
możliwe – wspierany przez państwo.
Chiny budują stosunki z Afryką poprzez dostarczanie jej zintegrowanego pakietu
pomocy, która kreuje warunki udziału w rynku afrykańskim chińskim firmom na długie lata. Nieodparcie nasuwa się wniosek,
że Chiny postępują właściwie według opracowanej przez Zachód strategii ekonomicznej wobec biednych państw,
polegającej na zgrabnym połączeniu biznesu z pomocą.
W świetle faktów gospodarczych, poza dyskusją pozostaje, że imponujący ponad 5-procentowy wzrost gospodarczy Afryki
jest w znacznej mierze efektem chińskich inwestycji.