RPP nie zmieniła poziomu stóp procentowych we wrześniu i prawdopodobnie
nie zmieni go także w najbliższych miesiącach. Wysoka inflacja sprawia,
że mamy do czynienia z ujemną realną stopą procentową.
Decyzja RPP nie była zaskoczeniem, główna stopa procentowa w Polsce pozostała na niezmienionym poziomie 3,5 procent. To z kolei oznacza, że w obecnej chwili nadal mamy do czynienia z ujemną realną stopą procentową.
Taka sytuacja od początku 2000 r. miała miejsce zaledwie trzy razy: w kwietniu, w lipcu oraz właśnie w sierpniu tego roku.
Sierpniowa inflacja wynosi bowiem 3,7 procent. Oznacza to, że realna stopa procentowa wynosi dokładnie -0,19 proc. lub przy zaokrągleniu wyliczeń, -0,2 procent. Ujemne realne stopy teoretycznie są złą wiadomością dla oszczędzających, a dobrą dla kredytobiorców. Oszczędzający bowiem nie są wynagradzani za to, że dziś zrezygnują z konsumpcji na rzecz przyszłych wydatków – realna wartość ich pieniędzy zmniejszy się.
Cieszyć powinni się natomiast kredytobiorcy, gdyż pożyczając wczoraj 100zł, dziś (teoretycznie) do oddania będą mieli 99,8 złotych.
Bieżąca sytuacja nie oznacza jednak, że powinniśmy rzucić się do banków po kredyty i nadmuchać bańkę spekulacyjną na rynku kredytów. Podawana przez GUS stopa inflacji jest inflacją historyczną, czyli mówi o tym jak zmieniały się ceny w przeciągu roku. Większą wartość ma więc tu prognoza inflacji sporządzana przez NBP, a którą Bank uaktualni w październiku. Obecne szacunki zakładają, że w przyszłym roku inflacja wyniesie 2,1 proc., a na koniec tego roku 3,2 procent. O ile ta pierwsza wartość jest możliwa do spełnienia, to tegoroczny wzrost cen (nominalny) będzie raczej bliższy 4 proc. niż 3 procent.
Co więcej obecny poziom inflacji (3,7 proc.) jest wyższy niż dopuszczalny przez NBP poziom odchyleń od celu inflacyjnego, wynoszący +-1 pkt. proc. od 2,5 procent.
Nie należy zapominać o stawce WIBOR3M, od której tak naprawdę zależy oprocentowanie naszych kredytów. Od końca lipca stawka ta oscyluje wokół 4,18 proc., czyli o 68 pkt. wyżej niż oficjalna stopa referencyjna NBP. Skoro więc WIBOR3M nie chce spadać niżej (banki same, wyżej niż NBP wyceniają ryzyko pożyczek), to obniżanie stóp nie miałoby sensu. To ostatecznie przesądza o tym, że do końca kadencji Rady (luty 2010 r.) stopy nie będą już zmniejszane.
Dalsze decyzje RPP będą zależały w dużej mierze od presji inflacyjnej. Wzrost inflacji do końca tego roku do blisko 4 proc. będzie spowodowany przede wszystkim regulowanymi cenami energii. Od początku 2009 r. ceny w tym segmencie wzrosły o ponad 12 procent. W pierwszej połowie przyszłego roku ceny powinny zacząć spadać, jednak cały czas będzie to powyżej górnej granicy celu inflacyjnego 3,5 procent.
Rada będzie musiała poważnie zastanowić się czy nie podwyższyć stóp procentowych na przełomie I i II kwartału przyszłego roku - WIBOR3M i tak nie chce spadać, a inflacja będzie w najbliższym czasie stosunkowo wysoka. Jeśli bowiem poprzedni członkowie RPP martwili się głównie skutkami kryzysu w Polsce, to nowi skupią się prawdopodobnie na podstawowej działalności RPP czyli zapewnieniu stabilności cen w gospodarce.
Taka sytuacja od początku 2000 r. miała miejsce zaledwie trzy razy: w kwietniu, w lipcu oraz właśnie w sierpniu tego roku.
Sierpniowa inflacja wynosi bowiem 3,7 procent. Oznacza to, że realna stopa procentowa wynosi dokładnie -0,19 proc. lub przy zaokrągleniu wyliczeń, -0,2 procent. Ujemne realne stopy teoretycznie są złą wiadomością dla oszczędzających, a dobrą dla kredytobiorców. Oszczędzający bowiem nie są wynagradzani za to, że dziś zrezygnują z konsumpcji na rzecz przyszłych wydatków – realna wartość ich pieniędzy zmniejszy się.
Cieszyć powinni się natomiast kredytobiorcy, gdyż pożyczając wczoraj 100zł, dziś (teoretycznie) do oddania będą mieli 99,8 złotych.
Bieżąca sytuacja nie oznacza jednak, że powinniśmy rzucić się do banków po kredyty i nadmuchać bańkę spekulacyjną na rynku kredytów. Podawana przez GUS stopa inflacji jest inflacją historyczną, czyli mówi o tym jak zmieniały się ceny w przeciągu roku. Większą wartość ma więc tu prognoza inflacji sporządzana przez NBP, a którą Bank uaktualni w październiku. Obecne szacunki zakładają, że w przyszłym roku inflacja wyniesie 2,1 proc., a na koniec tego roku 3,2 procent. O ile ta pierwsza wartość jest możliwa do spełnienia, to tegoroczny wzrost cen (nominalny) będzie raczej bliższy 4 proc. niż 3 procent.
Co więcej obecny poziom inflacji (3,7 proc.) jest wyższy niż dopuszczalny przez NBP poziom odchyleń od celu inflacyjnego, wynoszący +-1 pkt. proc. od 2,5 procent.
Nie należy zapominać o stawce WIBOR3M, od której tak naprawdę zależy oprocentowanie naszych kredytów. Od końca lipca stawka ta oscyluje wokół 4,18 proc., czyli o 68 pkt. wyżej niż oficjalna stopa referencyjna NBP. Skoro więc WIBOR3M nie chce spadać niżej (banki same, wyżej niż NBP wyceniają ryzyko pożyczek), to obniżanie stóp nie miałoby sensu. To ostatecznie przesądza o tym, że do końca kadencji Rady (luty 2010 r.) stopy nie będą już zmniejszane.
Dalsze decyzje RPP będą zależały w dużej mierze od presji inflacyjnej. Wzrost inflacji do końca tego roku do blisko 4 proc. będzie spowodowany przede wszystkim regulowanymi cenami energii. Od początku 2009 r. ceny w tym segmencie wzrosły o ponad 12 procent. W pierwszej połowie przyszłego roku ceny powinny zacząć spadać, jednak cały czas będzie to powyżej górnej granicy celu inflacyjnego 3,5 procent.
Rada będzie musiała poważnie zastanowić się czy nie podwyższyć stóp procentowych na przełomie I i II kwartału przyszłego roku - WIBOR3M i tak nie chce spadać, a inflacja będzie w najbliższym czasie stosunkowo wysoka. Jeśli bowiem poprzedni członkowie RPP martwili się głównie skutkami kryzysu w Polsce, to nowi skupią się prawdopodobnie na podstawowej działalności RPP czyli zapewnieniu stabilności cen w gospodarce.