Świadczy to, że inwestycje na rynku spółek niepublicznych są dobrą alternatywą na okres dekoniunktury giełdowej. Jak długo ona potrwa – nikt nie jest w stanie przewidzieć. W takim okresie dobrze jest przechować pieniądze w inwestycjach, które są jak najmniej narażone na niekorzystne oddziaływanie „zawieruchy finansowej”.
Fundusze private equity dają realną szansę dla inwestycji w akcje i udziały spółek nienotowanych na giełdzie. Mam tu na myśli fundusze działające na podstawie ustawy o funduszach inwestycyjnych, bo jedynie one pozwolą Kowalskiemu na skorzystanie z dobrodziejstw rynku, do którego nie miałby on szansy dostąpić. Takie inwestycje dają możliwość poprawienia stabilności portfela w okresach silnych wahań kursów akcji na giełdzie.
Dobrą praktyką niektórych, tego rodzaju funduszy jest wprowadzanie certyfikatów inwestycyjnych do notowań na giełdzie. Inwestor może spieniężyć inwestycję w dowolnym momencie. Ma również szansę kupić tam certyfikaty bez konieczności oczekiwania na najbliższą emisję.
Przykładem funduszu dostępnego dla każdego inwestora jest Investor LBO FIZ, który jest notowany na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Rozpoczął on działalność we wrześniu 2007 r. W bieżącym roku zainwestował już w spółkę niepubliczną. W ciągu dziewięciu miesięcy tego roku Investor LBO FIZ zarobił ponad 16%. W tym czasie indeks naszej giełdy stracił połowę swej wartości.