Troska o przyszłość gospodarki na świecie będzie towarzyszyć nam także w czasie urlopów. Będziemy też odpoczywać w krajach, borykających się z dużymi problemami. Będziemy więc mogli skonfrontować rzeczywistość z tym, co mówią i piszą medialni ekonomiści.
Cięcia budżetowe, mające na celu redukcję deficytów budżetowych największych gospodarek europejskich i zmniejszenie zadłużenia mogą wywołać spadek popytu. Indeks PMI dla Strefy Euro, publikowany przez firmę Markit, odnotował ostatnio niewielki spadek. Nie pociągnie daleko "piętnastki" lokomotywa, jaką stanowi niemiecka gospodarka, kiedy przybywa maruderów na południu Kontynentu.
Zagrożenie płynie również z Dalekiego Wschodu. Wzrasta ryzyko załamania wzrostu gospodarczego w Chinach, które stanowią trzecią potęgę ekonomiczną świata. Ma to m.in. przełożenie na rynek surowców – cena miedzi spada już od kwietnia. Udział Chin w światowym popycie na czerwony metal stanowi około 20 proc. i tego faktu rynek nie może zlekceważyć. Rozczarował ostatni odczyt indeksu aktywności gospodarczej PMI dla chińskiego przemysłu, który w spadł z 52,7 pkt. w maju do 50,4 pkt. w czerwcu. To poważne ostrzeżenie, bowiem zejście tego wskaźnika poniżej poziomu 50 pkt. oznacza wejście recesję.
Z dużymi problemami fiskalnymi boryka się druga potęga gospodarcza świata, Japonia - cel gospodarczy niektórych polskich polityków sprzed 20 lat. Wydawało się, że tam wszystko jest idealnie poukładane – wysoki stopień organizacji społeczeństwa, dyscyplina w pracy, wysoka wydajność, wysoki poziom edukacji oraz bardzo wysoka konkurencyjność produktów - a obecnie zadłużenie kraju stanowi niemal dwukrotność PKB. Na ile skuteczne okażą się wyniki produkcji przemysłowej, która była wyższa w maju o 1/5 a w kwietniu o 1/4 w porównaniu z analogicznymi okresami roku ubiegłego? Poprawiły się w II kwartale indeksy Tankan, jednak w dalszym ciągu dla branż pozaprzemysłowych odczyt jest ujemny a przemysłowy Tankan wzrósł z -14 pkt. do +1 pkt. (k/k). Niestety, majowy odczyt indeksu wskaźników wyprzedzających był o 3 pkt. niższy niż w kwietniu. Wszyscy liczą na skuteczne reformy nowego rządu w Tokio.
Obawy o możliwość przedłużenia a nawet powrotu kryzysu państw rozwiniętych, czy powstawaniu nowych ognisk kryzysu czynią złoto aktywem ostatniej szansy. Banki centralne nie podejmują decyzji o upłynnianiu rezerw, będą je raczej powiększać - oficjalnie lub nieoficjalnie, o czym dowiemy się po pewnym czasie. Utrzymuje się duży popyt inwestycyjny na kruszec. Złoto jest w dalszym ciągu drogie i wiele wskazuje, że prawdopodobieństwo znaczącej przeceny jest niskie. Jak widać, kryzys służy złotu.
A co się stanie z ceną złota, w przypadku poprawy sytuacji ekonomicznej na świecie? Wtedy złoto może również drożeć, bowiem pojawi się presja inflacyjna. Zatem inwestycje w złoto będą jeszcze długo przynosić zyski oraz zabezpieczać portfele inwestorów przed spadkiem wartości.