Ostatnie dni nie przyniosły wielu danych makroekonomicznych. W dalszym ciągu nie wiadomo, jak rozwiązać problemy Grecji. W Polsce powyżej oczekiwań skoczyły wynagrodzenia. Niestety większość pochłonie inflacja. Podsumowania dokonali specjaliści z FMC Management.
Byki nie tak silne
Dzisiejszych notowań na Starym Kontynencie wspólna waluta nie będzie mogła zaliczyć do udanych. Wczorajszy popołudniowy wzrost został dziś w ciągu dnia zredukowany o ponad połowę. Początkowo mogło się zdawać, że byki mają wystarczająco dużo sił, aby doprowadzić kursu eurodolara do wartości 1,43. Jednak po kilku nieudanych próbach wspólna waluta poczęła się osłabiać względem dolara. Spadku na długo nie zatrzymało silne wsparcie na 1,4250 i pod koniec dnia kurs testował poziom 1,42. Czynnikami sprzyjającymi dzisiejszej deprecjacji euro nadal były zawirowania wokół tematu Grecji, a także puste kalendarium makroekonomiczne, powodujące brak impulsów, które mogłyby podziałać na uczestników rynku. Zamiast tego inwestorzy nadal uważnie słuchali komentarzy płynących ze strony oficjeli z EBC, czy KE. Wiceprezes Europejskiego Banku Centralnego Vítor Constâncio powiedział, że zmiana profilu greckiego długu jest bardzo ryzykowna, a jego restrukturyzacja jest ostatecznością. Wtórował mu w tym inny przedstawiciel EBC Ewald Nowotny, który nie widzi istotnych szans na restrukturyzację. Dodał on także, że nie ma nowego planu pomocy dla Grecji. To wszystko negatywnie podziałało na rynki i mimo słów Oli Rehna komisarza ds. gospodarczych, że Komisja Europejska rozważa możliwość rozłożenia spłaty pożyczki w czasie kurs głównej pary nie przestał się osuwać. Spadku nie zatrzymał także wypowiedzi ministra finansów Niemiec Wolfgang Schauble, który na dorocznym Forum Ekonomicznym zapewniał o stabilność wspólnej waluty i wykluczył ewentualny podział, czy rozpad Strefy Euro. Pod koniec dnia eurodolar kształtował się na poziomie 1,4215, testując wsparcie na 1,42, które jak na razie okazuje się silną barierą dla niedźwiedzi.
Sygnał dla wzrostu oczekiwań
Dzisiejszy dzień na rynku par złotowych znów był obrazem dużego uzależnienia kursu rodzimej waluty od sytuacji na globalnym rynku i zachowania eurodolara. Wczorajsza aprecjacja rodzimej waluty wraz z początkiem dzisiejszych spadków na głównej parze przerodziła się w osłabienie. Pomocna w tym okazała się także gołębia wypowiedź Elżbiety Chojnej - Duch, która stwierdziła, że widzi uzasadnienie dla oczekiwań jeszcze tylko dwóch podwyżek stóp w tym roku. Nie wywoła to jednak zbytnich wzrostów ze względu na typowy dla tego członka RPP gołębiego tonu wypowiedzi. Poza tym głównym punktem zainteresowania inwestorów była dzisiejsza popołudniowa publikacja danych z rynku pracy. Części rynku liczyła, że odczyt przekroczy konsensu rynkowy ustawiony na 4,65% r/r. I tak się właśnie stało. Dynamika wynagrodzeń osiągnęła poziom 5,9% r/r, czym zaskoczyła uczestników rynku, którzy mogli poprzez to zwiększyć oczekiwań na podwyżkę stóp. W takiej bowiem sytuacji rośnie ryzyko wystąpienia efektów drugiej rundy, co powinno zwrócić uwagę Rady Polityki Pieniężnej. Jednak wyraźnej reakcji po ogłoszeniu odczytu nie było, gorsze nastroje na głównej parze nadal miały bowiem dominujący wpływ na graczy z rynku złotego. Dodatkowo w opinii Elżbiety Chojnej – Duch nie jest to jeszcze sygnał rosnącej presji płacowej. Z drugiej jednak strony warto mieć na uwadze, że szybko może się w taki sygnał przekształcić z uwagi na rosnące żądania płacowe w państwowych spółkach m.in. KGHM. Pod koniec dnia kurs pary USD/PLN kształtował się na poziomie 2,7590, zaś EUR/PLN 3,9270.
Michał Mąkosa
FMC Management
Dzisiejszych notowań na Starym Kontynencie wspólna waluta nie będzie mogła zaliczyć do udanych. Wczorajszy popołudniowy wzrost został dziś w ciągu dnia zredukowany o ponad połowę. Początkowo mogło się zdawać, że byki mają wystarczająco dużo sił, aby doprowadzić kursu eurodolara do wartości 1,43. Jednak po kilku nieudanych próbach wspólna waluta poczęła się osłabiać względem dolara. Spadku na długo nie zatrzymało silne wsparcie na 1,4250 i pod koniec dnia kurs testował poziom 1,42. Czynnikami sprzyjającymi dzisiejszej deprecjacji euro nadal były zawirowania wokół tematu Grecji, a także puste kalendarium makroekonomiczne, powodujące brak impulsów, które mogłyby podziałać na uczestników rynku. Zamiast tego inwestorzy nadal uważnie słuchali komentarzy płynących ze strony oficjeli z EBC, czy KE. Wiceprezes Europejskiego Banku Centralnego Vítor Constâncio powiedział, że zmiana profilu greckiego długu jest bardzo ryzykowna, a jego restrukturyzacja jest ostatecznością. Wtórował mu w tym inny przedstawiciel EBC Ewald Nowotny, który nie widzi istotnych szans na restrukturyzację. Dodał on także, że nie ma nowego planu pomocy dla Grecji. To wszystko negatywnie podziałało na rynki i mimo słów Oli Rehna komisarza ds. gospodarczych, że Komisja Europejska rozważa możliwość rozłożenia spłaty pożyczki w czasie kurs głównej pary nie przestał się osuwać. Spadku nie zatrzymał także wypowiedzi ministra finansów Niemiec Wolfgang Schauble, który na dorocznym Forum Ekonomicznym zapewniał o stabilność wspólnej waluty i wykluczył ewentualny podział, czy rozpad Strefy Euro. Pod koniec dnia eurodolar kształtował się na poziomie 1,4215, testując wsparcie na 1,42, które jak na razie okazuje się silną barierą dla niedźwiedzi.
Sygnał dla wzrostu oczekiwań
Dzisiejszy dzień na rynku par złotowych znów był obrazem dużego uzależnienia kursu rodzimej waluty od sytuacji na globalnym rynku i zachowania eurodolara. Wczorajsza aprecjacja rodzimej waluty wraz z początkiem dzisiejszych spadków na głównej parze przerodziła się w osłabienie. Pomocna w tym okazała się także gołębia wypowiedź Elżbiety Chojnej - Duch, która stwierdziła, że widzi uzasadnienie dla oczekiwań jeszcze tylko dwóch podwyżek stóp w tym roku. Nie wywoła to jednak zbytnich wzrostów ze względu na typowy dla tego członka RPP gołębiego tonu wypowiedzi. Poza tym głównym punktem zainteresowania inwestorów była dzisiejsza popołudniowa publikacja danych z rynku pracy. Części rynku liczyła, że odczyt przekroczy konsensu rynkowy ustawiony na 4,65% r/r. I tak się właśnie stało. Dynamika wynagrodzeń osiągnęła poziom 5,9% r/r, czym zaskoczyła uczestników rynku, którzy mogli poprzez to zwiększyć oczekiwań na podwyżkę stóp. W takiej bowiem sytuacji rośnie ryzyko wystąpienia efektów drugiej rundy, co powinno zwrócić uwagę Rady Polityki Pieniężnej. Jednak wyraźnej reakcji po ogłoszeniu odczytu nie było, gorsze nastroje na głównej parze nadal miały bowiem dominujący wpływ na graczy z rynku złotego. Dodatkowo w opinii Elżbiety Chojnej – Duch nie jest to jeszcze sygnał rosnącej presji płacowej. Z drugiej jednak strony warto mieć na uwadze, że szybko może się w taki sygnał przekształcić z uwagi na rosnące żądania płacowe w państwowych spółkach m.in. KGHM. Pod koniec dnia kurs pary USD/PLN kształtował się na poziomie 2,7590, zaś EUR/PLN 3,9270.
Michał Mąkosa
FMC Management