Obawy o inflację przyczyną siły euro
Wzrasta ryzyko inflacji, niewykluczona jest już wkrótce podwyżka stóp procentoweych w Strefie Euro. W takiej sytuacji inwestorzy walutowi będą szukać okazji do zarobku na rosnącym oprocentowaniu obligacji Eurolandu. Analitycy z Home Broker dzielą się swoimi opiniami a także przedstawiają inne istotne wskaźniki makroekonomiczne. 

Mamy pierwszą oznakę, że przyspieszanie ożywienia gospodarczego w strefie euro napotyka trudności. Wstępny odczyt wskaźników wyprzedzających koniunktury za marzec przyniósł nieznaczny regres. PMI dla sektora usług oraz przemysłu obniżył się z 58,2 pkt w lutym do 57,5 pkt. Przyczyniło się do tego osłabienie w przemyśle, bo w usługach jest wciąż bardzo dobrze. Takie zjawisko jest dość naturalne w obecnej fazie cyklu koniunkturalnego, gdzie rozwijający się od długiego czasu przemysł może dostać zadyszki, którą powinien zrekompensować rozwój w usługach, zależny od kondycji konsumentów. Jedyną składową PMI, która w marcu poszła w górę, był wskaźnik cen produkcji. Mamy tu odczyty najwyższe od lipca 2008 r. Nic dziwnego, że w takich warunkach bardzo mocno trzyma się euro. Wróciło blisko szczytów z tego miesiąca, ignorując kolejną fazę kryzysu finansów publicznych na Starym Kontynencie, którego przejawem jest dymisja rządu w Portugalii.
Aprecjacja wspólnej waluty ma korzystny wpływ na złotego, ale jednocześnie podtrzymuje presję na zwyżkę cen towarów. One też odrobiły już dużą część strat poniesionych w efekcie reakcji na kataklizm w Japonii. To wciąż wydaje się najlepszy rynek do zarabiania pieniędzy, choć jego potencjał też jest ograniczony. To, co martwi, to znaczące zawężenie zwyżek na rynku towarów, do których przyczyniają się najbardziej paliwa i metale szlachetne. „Zdrowy” trend tworzy się dzięki wzrostowi szerokiego spektrum towarów. Dla naszej giełdy tak, czy inaczej, tworzy to sprzyjające otoczenie.

HOME BROKER ZWRACA UWAGĘ:
Sygnały o narastającej presji inflacyjnej w strefie euro sprzyjają umacnianiu się wspólnej waluty, a to pomaga złotemu.
Słabe odczyty indeksu nastrojów konsumentów w USA to zła wiadomość dla i tak słabego rynku nieruchomości w tym kraju.

Rynki nieruchomości
W kontekście słabych wyników rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych warto zwrócić uwagę na pogarszające się uwarunkowania dla konsumentów. Znajdują one odbicie w pogorszeniu się ich nastrojów. Bloomberg Consumer Comfort Index spadł do minus 48,9 pkt, czyli najniższego poziomu od sierpnia 2010 r. W największym stopniu przyczyniły się do tego oceny Amerykanów dotyczące gospodarki. Spadek w tym względzie wyniósł w skali tygodnia blisko 6 pkt (z minus 80,3 pkt do minus 86 pkt). Natomiast oceny finansów osobistych poprawiły się o 2,2 pkt, do minus 5,5 pkt. Wzrost nastąpił też jeśli chodzi o skłonność do zakupów. Indeks z minus 57,4 pkt podniósł się do minus 55,1 pkt. BCCI waha się od minus 100 pkt do 100 pkt. Najwyższą wartość 38 pkt zanotował w styczniu 2000 r., najniższą (minus 54 pkt) - w listopadzie 2008 r. Daleko mu więc obecnie do optymistycznych odczytów. A w takiej sytuacji trudno liczyć na większe zainteresowanie Amerykanów kupnem domów mimo, że skłaniają do tego najniższe od lat ceny.

home_broker.jpg
 
 
 
 
 
 
 
Zespół Analiz
Home Broker