Barometry gospodarki

Badanie stanu gospodarki wymaga wielu instrumentów, podobnie jak ma to miejsce w medycynie. Ekonomiści analizują codziennie stan gospodarki w kraju, regionie oraz na świecie nie tylko na podstawie danych makroekonomicznych, lecz również wskaźników nastrojów.

Indeks PMI (ISM)

Indeks PMI (Purchasing Managers Index) został opracowany przez Institute for Supply Management. Dla Stanów Zjednoczonych jest on prezentowany pod nazwą ISM. Indeks ten jest również obliczany w dla innych krajów, Eurolandu, także Polski przez agencję Reuters i prezentowany pod skrótem PMI. Stanowi on ważny indykator sytuacji gospodarczej kraju. Algorytm obliczeń jest bardzo prosty. Wśród menadżerów zaopatrzenia w przedsiębiorstwach produkcyjnych na terenie całego kraju lub badanego obszaru jest przeprowadzana co miesiąc anonimowa ankieta dotycząca sytuacji w firmie w następujących sferach: nowe zamówienia, portfel zamówień, nowe zamówienia eksportowe, import, produkcja, dostawy, zapasy, zapasy dla klientów, zatrudnienie, ceny.
Respondent ma za zadanie porównać obecną sytuację do tej, sprzed miesiąca poprzez udzielenie krótkich odpowiedzi: „jest lepiej”, „bez zmian”, „jest gorzej”. Indeks ISM jest obliczany jako średnia ważona z utworzonych na podstawie otrzymanych odpowiedzi pięciu subindeksów (nowe zamówienia, produkcja, zatrudnienie, dostawy, zapasy), które są dodatkowo korygowane czynnikami sezonowymi.
Wartość prognostyczna wskaźnika PMI (ISM) dla całej gospodarki zależy od udziału sektora produkcyjnego w wytwarzaniu PKB. Jeżeli przeważają w niej usługi, wówczas większą wartość przedstawia indeks PMI (ISM) dotyczący sektora usług, publikowany w USA od 1998 r. Wskaźnik ten mierzy aktywność w sektorze przedsiębiorstw usługowych. Ocenie jest poddawana sytuacja w zakresie aktywności biznesowej, nowych zamówień, zatrudnienia i dostaw.
Przebieg indeksu PMI (ISM) pokazuje cykliczność kryzysów gospodarczych. Jeżeli jego wartość jest wyższa niż 50, świadczy to, o dobrej sytuacji gospodarczej. Osiągnięcie maksimum 100 świadczyłoby o tym, że wszystkie zmiany w gospodarce są pozytywne. Lecz idealnej gospodarki nie ma. Najwyższy poziom indeksu ISM stanowiący 77 odnotowano w USA w lipcu 1950, lecz po dwóch latach wskaźnik spadł do 36,7.
Poziom ISM mniejszy niż 50 oznacza, że gospodarka ma problemy i grozi kryzys. Im wskaźnik niższy, tym gorzej. Sytuacja, kiedy PMI (ISM) znajduje się poniżej 40 świadczy już o poważnym kryzysie. W grudniu 2008 r. ISM dla przemysłu w USA spadł do 32,9. Obecnie widoczne jest pewne odreagowanie. Lecz, gdzie jest dno? – pokaże przyszłość. Oznacza to że mamy poważny kryzys gospodarczy a data jego zakończenia nie jest bliska. Z niższymi odczytami indeksu mieliśmy do czynienia tylko trzy razy, w latach: 1949, 1975, 1980.
Ostatni szczyt wskaźnika ISM na poziomie 60 miał miejsce w połowie 2004 r. Od tamtego czasu jego wartości były na coraz niższych poziomach. Już w styczniu 2007 r. wskaźnik spadł poniżej 50, co powinno wzbudzić niepokój. W późniejszych miesiącach nieco odbił, jednak po ostatnim tchnieniu na początku 2008 r. wszedł poniżej krytycznego poziomu, skąd już nie wyszedł, lecz z każdym miesiącem pogrążał się. Tymczasem niesamowita hossa na giełdach, rynkach nieruchomości i surowców utwierdzała świat o wielkiej prosperity. Wierzono, że ceny akcji, nieruchomości, wynagrodzenia, produkty krajowe będą tylko rosnąć. A tymczasem wskaźnik od miesięcy sygnalizował kryzys.
Indeksy ISM oraz PMI są wiarygodnymi indykatorami sytuacji gospodarczej, bowiem jej ocena płynie od osób bezpośrednio uczestniczących w procesach gospodarczych, a zatem wiedzących więcej niż sztaby analityków z instytucji finansowych, nie mających kontaktu z realną gospodarką, obracających się w wirtualnej rzeczywistości. Indeksy te posiadają również wysoką wartość prognostyczną. Dzięki temu, że są publikowane bezpośrednio po zakończeniu miesiąca dobrze opisują aktualną sytuację w gospodarce.
Należy dodać, że przy analizie sytuacji całej gospodarki należy brać pod uwagę oba wskaźniki - dotyczące produkcji oraz usług.

Baltic Dry Index

Wskaźnik ten jest obliczany przez giełdę Baltic Exchange w Londynie. Odzwierciedla on aktualną cenę transportu drogą morską jednostki ładunku masowego na różnych szlakach na świecie. Jest ona pochodną aktywności w zakresie transportu morskiego, a ta zależy od koniunktury gospodarczej.
Transport morski wzrasta w okresie rozkwitu gospodarczego. Im lepsza sytuacja tym większy obrót handlowy. Eksporterzy sprzedają swoje towary, importerzy kupują surowce i komponenty. Ludzie mają więcej pieniędzy - rośnie więc konsumpcja, kwitnie przewóz różnych dóbr. Rosnący popyt na usługi transportowe, implikuje wzrost ich cen, także stawek frachtowych w transporcie morskim - zwyżkuje Baltic Dry Index. W przypadku dekoniunktury mamy do czynienia z sytuacją odwrotną, stąd stawki frachtowe są niskie – indeks spada.
Jak widać, pierwszy sygnał ostrzegawczy został wysłany w grudniu 2007 roku. Baltic Dry Index spadł w ciągu miesiąca o 40 proc. Przypomnijmy, wówczas zaczęły zniżkować również kursy akcji. Jednak w styczniu 2008 roku indeks zaczął znów wzrastać, i w maju osiągnął historyczne maksimum na poziomie 11.793 pkt. Od czerwca rozpoczął się gwałtowny spadek BDI który zakończył się w grudniu na poziomie 663 pkt. Oznacza to zmniejszenie jego wartości o 94 proc.
Przez blisko trzy kwartały ubiegłego roku nie wielu ludzi zdawało sobie sprawę z nadchodzącego kryzysu, którego pierwsze mocne uderzenie nastąpiło we wrześniu. A wystarczało zastanowić się, jakie przesłanie niesie 40-procentowy spadek BDI od czerwca do końca sierpnia. Należy dodać, że od lipca zaczęły tanieć surowce.
Od grudnia 2008 r. nastąpiło lekkie odbicie indeksu i stanowi on obecnie 1870 pkt. Nie ma jednak widocznego trendu wzrostowego, co świadczy o trwającej silnej dekoniunkturze.
Jak podał w styczniu Daily Telegraph stawki frachtowe z Azji do Europy spadły do zera. Według dziennika Lloyd's List brokerzy z Singapuru redukują opłaty za kontenery wypływające z Południowych Chin, obciążając terminale tylko minimalnymi kosztami. Fachowcy z branży twierdzą, że nigdy nie widzieli stawek frachtowych na tak niskim poziomie.
Praktyka pokazała, że Baltic Dry Indeks bardzo dobrze odzwierciedla stan sytuacji gospodarczej. Dzięki codziennym publikacjom jego wartości przez serwis informacyjny Bloomberg możemy na bieżąco śledzić koniunkturę gospodarczą, bez konieczności oczekiwania na dane statystyczne, jak ma to miejsce w przypadku PKB, inflacji, wzrostu produkcji.
Lecz największą zaletą wskaźnika Baltic Dry Indeks jest wartość prognostyczna - sygnały wyprzedzające zmiany koniunktury są wysoce wiarygodne.

Wskaźnik Optymizmu Konsumentów

Wskaźnik Optymizmu Konsumentów dotyczący Polski jest publikowany co miesiąc od 1991 r. przez firmę Ipsos Polska. Podstawą dla obliczeń wskaźnika są wyniki ankiet kierowanych do reprezentatywnej grupy 1000 Polaków w wieku od 15 lat wzwyż. Podobne wskaźniki konstruuje się również w innych krajach.
Respondenci subiektywnie oceniają: sytuację gospodarczą kraju, osobistą sytuację materialną, poziom bezrobocia, inflację, skłonność do zakupów trwałych dóbr konsumpcyjnych i poziom oszczędności w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Ponadto przedstawiają swoje prognozy, jak będą kształtować się te czynniki w najbliższych 12 miesiącach.
Ankieta zawiera pięć pytań:

  • Jak ocenia Pan(i) zmianę sytuacji gospodarczej w Polsce w ciągu ostatnich 12 miesięcy?
  • Jak Pan(i) sądzi, jak sytuacja gospodarcza w Polsce będzie się zmieniać w ciągu najbliższych 12 miesięcy?
  • Jak ocenił(a)by Pan(i) sytuację materialną w swoim domu, gdy porówna ją Pan(i) z sytuacją sprzed 12 miesięcy?
  • Jak Pan(i) sądzi, jaka będzie sytuacja materialna w Pana(i) domu za 12 miesięcy?
  • Czy Pana(i) zdaniem, obecnie jest dobry okres na kupowanie przedmiotów trwałego użytku?

Respondenci wskazują na poprawę, pozostanie bez zmian lub pogorszenie danego czynnika. Na podstawie uzyskanych odpowiedzi wyznacza się różnicę procentów odpowiedzi pozytywnych i negatywnych. Otrzymane wyniki służą określeniu Wskaźnika Optymizmu Konsumentów. Ponadto konstruowane są dwa dodatkowe wskaźniki:

  • Indeks Klimatu Gospodarczego (IKG) - dla odpowiedzi na pytania 1 i 2
  • Indeks Skłonności do Zakupów (ISZ) - dla odpowiedzi na pytania 3,4,5

Na wartość Wskaźnika Optymizmu Konsumentów ma wpływ wiele czynników, jak ogólna sytuacja gospodarcza, poziom inflacji czy wydarzenia polityczne, np. wybory.
Od 1991 r. do chwili obecnej wystąpiły dwa okresy, kiedy Polacy wykazywali się największym optymizmem. Pierwszy miał miejsce w latach 1995-1997, kiedy następowały pozytywne zmiany w polskiej gospodarce (spadała inflacja, bezrobocie, rosły wynagrodzenia). Późniejsze negatywne zjawiska, m.in. kryzysy ekonomiczne na świecie, wzrost bezrobocia w Polsce, czy załamanie na giełdach z powodu pęknięcia bańki internetowej mocno pogorszyły nastroje wśród ludności, czego dowodem jest spadek wskaźnika o 1/3 licząc od szczytu. Wskaźnik Optymizmu Konsumentów zaczął wzrastać od 2004 r. a jego szczyt na poziomie 112 pkt. odnotowano w marcu 2008 r.
Później trend na wykresie wskaźnika uległ odwróceniu. Coraz więcej Polaków dochodziło do wniosku, że nadchodzą trudne czasy. Wskaźnik zaczął spadać. Początkowo powoli, jednak po załamaniu na rynkach finansowych spadki uległy przyspieszeniu. Obecnie jego poziom jest niewiele wyższy od tego z początku lat 90-tych i niższy niż w latach 2000-2001.
Wcześniejsze spadki Wskaźnika Optymizmu Konsumentów, jakie miały miejsce przed załamaniem rynków finansowych i wejścia świata w depresję gospodarczą, dowodzą jego wartości poznawczej i prognostycznej. Warto dodać, że tak drastycznych spadków wskaźnika, jakie miały miejsce po wrześniu 2008 nie odnotowano w ciągu całego okresu, kiedy był on obliczany. Poziom pesymizmu Polaków jest tak duży, że dwóch na trzech oceniających negatywnie postrzega otaczającą nas rzeczywistość gospodarczą i perspektywy jej zmiany.

New York Empire State Index

NY Empire State Index jest wskaźnikiem nastrojów publikowanym w połowie każdego miesiąca przez oddział Fed w Nowym Jorku. Odzwierciedla on sytuację gospodarczą w jednym z najbardziej znaczącym stanów USA.
Ankieta jest kierowana do 175 firm produkcyjnych i ma na celu uzyskanie opinii menadżerów, dotyczącej sytuacji biznesowej aktualnie i przewidywanej w najbliższej przyszłości. Respondenci ujawniają, jak przedstawia się aktualna sytuacja w ich przedsiębiorstwach w porównaniu z miesiącem poprzednim. Ponadto przedstawiają prognozy zmian w tym zakresie w okresie najbliższych sześciu miesięcy.
Pytania dotyczą następujących zagadnień: zamówień, logistyki, czasu realizacji dostaw, zapasów, cen płaconych, cen otrzymywanych, stanu zatrudnienia, tygodniowej ilości godzin pracy oraz przewidywanych zmian sytuacji w gospodarce. Przedstawiciele przemysłu wypowiadają się również w kwestiach nakładów na technologie oraz wydatków kapitałowych w ciągu półrocza. Kwestionariusz z pytaniami proponuje trzy opcje odpowiedzi: „wzrośnie”, „pozostanie bez zmian”, „zmniejszy się”.
Udział procentowy dla poszczególnych wariantów odpowiedzi, po uwzględnieniu ewentualnych czynników sezonowych, stanowi podstawę konstrukcji sub-indeksów, a te są podstawą dla obliczenia indeksu koniunktury gospodarczej w stanie Nowy Jork – NY Empire State Index.
Od 2001 r. indeks osiągał w przeważającej mierze, wartości dodatnie. Krótkotrwałe, ujemne odczyty wystąpiły w latach 2002, 2003 oraz 2005. Najwyższe wartości indeksu odnotowano na przełomie 2003/2004 r. Wówczas wzrost gospodarczy w Stanach osiągał rekordy dekady.
Pierwsze ostrzeżenie przyszło w pierwszym kwartale 2007 r., kiedy indeks spadł do poziomu bliskiego 0. Późniejsze miesiące przyniosły odreagowanie, i zwyżkował on powyżej 25 pkt.
Gwałtowny spadek indeksu rozpoczął się w czwartym kwartale 2007 r., kiedy kończyła się kilkuletnia hossa na giełdach.
Na początku 2008 r. indeks spadł poniżej zera, był to początek recesji w USA. W efekcie dalszego pogorszenia koniunktury w ciągu 5 miesięcy stracił blisko 50 pkt. W następnych okresach tylko dwukrotnie jego wartość nieznacznie przewyższyła 0. Raport Fed z połowy września 2008 r. wykazał już spadek o 10 pkt, do -7,4 pkt. Kolejne miesiące sprowadzały indeks do coraz niższych poziomów, przyczyną czego był krach na rynkach finansowych oraz rosnące problemy gospodarcze w USA. Zahamowanie spadków indeksu a nawet niewielkie odreagowanie nastąpiło na przełomie 2008/2009.
Niestety, przez kolejne dwa miesiące indeks znów tracił na wartości - w marcu 2009 r. osiągnął swe minimum -38,2 pkt. Tylko 10 proc. przemysłowców ze stanu Nowy Jork odczuło wówczas poprawę sytuacji a u 48 proc. uległa ona pogorszeniu. Największe spadki koniunktury odnotowano w obszarach: nowych zamówień, logistyki, niezrealizowanych zamówień, czasu realizacji dostaw, zapasów. Jak dotąd, był to najniższy odczyt NY Empire State Index od 2001 r.
Dane opublikowane przez Fed w połowie kwietnia 2009 r. pokazują duży, 24-punktowy wzrost indeksu do poziomu -14,7 pkt. Pomimo, że jego wartość pozostaje poniżej zera, odzwierciedla zaufanie do planu uzdrowienia amerykańskiej gospodarki i rosnącą nadzieję na wyjście z kryzysu. Czy nie przedwcześnie? Dane dotyczące sytuacji gospodarczej w Stanach Zjednoczonych są w dalszym ciągu niepomyślne, podnoszą się protesty społeczne, a rezultaty planów ratunkowych stanowią wielką niewiadomą.

Michigan Consumer Sentiment Index

Michigan Consumer Sentiment Index (MCSI) jest wskaźniem nastroju, który został opracowany przez Uniwersytet w Michigan. Stanowi on ważny indykator koniunktury gospodarczej oraz może wspomagać prognozowanie.
Wartość indeksu jest obliczana na podstawie wyników, co miesiąc przeprowadzanej ankiety telefonicznej, skierowanej do 500 gospodarstwach domowych w Stanach Zjednoczonych z wyjątkiem stanów Alaska i Hawaje. Respondenci odpowiadając na pytania oceniają aktualną i przewidywaną sytuację finansową swych gospodarstw domowych.
Im sytuacja Amerykanów jest lepsza, tym wyższy poziom indeksu. To daje podstawy aby wnioskować, że wzrosną nakłady na konsumpcję. Wzrost konsumpcji ma pozytywny wpływ na obroty przedsiębiorstw produkcyjnych i usługowych, co przekłada się na ich wyniki finansowe oraz kursy akcji i obligacji. W konsekwencji napędza to wzrost gospodarczy. Efektem prosperity w gospodarce jest dalszy wzrost zamożności społeczeństwa, które wydaje coraz więcej na konsumpcję, pobudzając jeszcze bardziej gospodarkę. Takie sprzężenie zwrotne napędza koniunkturę. Analogicznie funkcjonuje mechanizm generujący dekoniunkturę w gospodarce.
Znajomość wartości indeksu MCSI oraz jego trendu może dać odpowiedź na pytanie, czy w przyszłości konsumenci będą wydawać więcej, czy mniej pieniędzy. Pozwala to przewidzieć, w jakim kierunku będzie podążać gospodarka - czy będzie wzrastać, czy grozi jej dekoniunktura.
Indeks jest publikowany dwa razy w miesiącu – w połowie miesiąca (wyniki wstępne) oraz na koniec lub początku następnego miesiąca, kiedy znane są już pełne wyniki ankiety.
Najniższą wartość indeksu odnotowano podczas recesji w 1980 r. Kolejny kryzys miał miejsce na początku lat 90-tych - znów na krótko pogorszyły się nastroje konsumentów. Przez ostatnią dekadę minionego wieku indeks Uniwersytetu Michigan wzrastał i na początku 2000 r. osiągnął historyczne maksimum. Recesja i pęknięcie bańki internetowej w USA sprowadziły indeks w 2003 r. do poziomu 75. Późniejsze lata upływały pod znakiem prosperity w gospodarce USA oraz na świecie a na giełdach panowała hossa. Poprawiały się więc nastroje amerykańskich konsumentów. Jednak w połowie 2005 r. uległy znacznemu pogorszeniu.
Ostatni marsz na górę indeks MSCI rozpoczął w maju 2006 r. a po kilku miesiącach osiągnął lokalny szczyt. Od początku 2007 r. zaczął dynamicznie spadać. Jednak na giełdach dalej panowała hossa. Dopiero w październiku 2007 r. nastąpiła radykalna zmiana trendu wzrostowego na spadkowy.
Styczeń 2008 r. można uznać jako początek depresji w Stanach Zjednoczonych. Spadki PKB zaczęły niepokoić amerykański rząd, coraz częściej mówiono o problemach rynku kredytów hipotecznych. Na początku czerwca 2008 r. odczyt indeksu należał do jednych z najniższych w historii, później nieco odreagował.
Po czterech miesiącach światem wstrząsnęły informacje o problemach amerykańskiego sektora finansowego. Negatywne wydarzenia na rynkach finansowych, towarowych, nieruchomości potoczyły się szybko. Stany Zjednoczone i świat pogrążyły się w kryzysie. Indeks Uniwersytetu Michigan zszedł poniżej 60. Niski poziom wskaźnika utrzymuje się już 10 miesięcy. Oznacza to, że weszliśmy w depresję, która może potrwać dłuższy czas.
Jak widać, Michigan Consumer Sentiment Index dawał wielokrotnie sygnały zmiany koniunktury na kilka miesięcy wcześniej. Tak też było ostatnim razem. Pogarszające się nastroje konsumentów amerykańskich miały dużą wartość prognostyczną.

Crash Confidence Index

Crash Confidence Index, jest indeksem zaufania, odzwierciedlającym poglądy inwestorów na rozwój sytuacji na rynku papierów wartościowych. Jak nazwa wskazuje, dotyczy on prawdopodobieństwa wystąpienia krachu gospodarczego - na miarę tego z 1929 roku. Kryzys mamy dopiero przed sobą, wiele wskazuje, że będzie to Wielka Depresja II.
Jest on opracowywany przez Międzynarodowe Centrum Finansów przy Szkole Zarządzania w Yale (International Center For Finance at the Yale School of Management) pod nadzorem profesora Roberta J. Shillera, także autora innych ważnych indeksów.
Shiller definiuje swój indeks, jako procent inwestorów, którzy uważają, że istnieje małe prawdopodobieństwo - niższe niż 10 proc. - zaistnienia krachu na rynku akcji w Stanach Zjednoczonych w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Mowa o krachu na miarę tego z okresu Wielkiej Depresji. Może mieć on źródło w USA, jak też poza granicą i przenieść się na rynek amerykański. Pytanie jest kierowane do inwestorów instytucjonalnych oraz indywidualnych, a następnie dla każdej grupy wyznacza się odpowiedni wykres.
Im niższy odczyt indeksu, tym mniejsza wiara, że krachu nie będzie. Oznacza to, że ubywa inwestorów, którzy są optymistami co do rozwoju sytuacji na giełdzie. Indeks można określić, jako "miernik niewiary w krach".
Początkowo większymi optymistami byli inwestorzy indywidualni. Taka sytuacja trwała do 2003 r. Zakończenie bańki internetowej oznaczało wzrost optymizmu, który przeważał w kolejnych latach wśród inwestorów instytucjonalnych. Hossa na giełdach powodowała, że coraz więcej inwestorów postrzegało ryzyko krachu jako niskie. W efekcie indeks dla inwestorów instytucjonalnych uformował dwa szczyty – w kwietniu 2006 r. i lutym 2007 r. Jego wartość wyniosła wówczas około 58 proc. Z punktu widzenia analizy technicznej taki podwójny szczyt jest sygnałem zmiany trendu. Tak też się stało - w następnych miesiącach w obu grupach inwestorów optymizm dynamicznie spadał. Do sierpnia 2007 r. zniżkował do poziomu 35 proc. wśród inwestorów instytucjonalnych oraz 30 proc. wśród inwestorów indywidualnych. Tymczasem w lipcu 2007 r. na giełdzie miała miejsce korekta, lecz wkrótce indeksy znów zaczęły zwyżkować. Ostateczny zwrot nastąpił w październiku 2007 r. Wówczas z indeksów Shillera wynikało, że tylko 1/3 inwestorów nie obawia się krachu.
W następnych miesiącach mniej było optymistów wśród inwestorów indywidualnych, co może świadczyć o ich lepszym wyczuciu rynku. Obnażenie we wrześniu 2008 r. problemów rynku finansowego w Stanach Zjednoczonych i drastyczne spadki kursów akcji na giełdach spowodowały, że pesymiści przeważali zdecydowanie nad optymistami.
Jak widać, Crash Confidence Index dał sygnał ostrzegawczy w połowie 2007 r. - pojawił się kilka miesięcy wcześniej przed zmianą trendu i rok przed załamaniem rynków finansowych. Dowodzi to jego wartości poznawczej i prognostycznej.

Conference Board Leading Economic Index (LEI)

Wskaźnik publikowany przez amerykańską organizację pozarządową Conference Board należy do wskaźników pozwalających diagnozować aktualną sytuację oraz prognozować przyszłość amerykańskiej gospodarki. Podobne wskaźniki są liczone również dla Strefy Euro i kilku innych krajów.
Prezentowany, jako Conference Board Leading Economic Index jest obliczany w okresach miesięcznych na podstawie danych dotyczących 10 wskaźników ekonomicznych dotyczących amerykańskiej gospodarki:

  • Średnia tygodniowa ilość godzin pracy w sektorze produkcyjnym
  • Średnia tygodniowa ilość złożonych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych
  • Nowe zamówienia na dobra konsumpcyjne
  • Czas realizacji dostawy zamówień przedsiębiorstw
  • Nowe zamówienia na dobra kapitałowe (bez zamówień przemysłu zbrojeniowego)
  • Ilość wydanych pozwoleń na budowę prywatnych domów
  • Wartość indeksu S&P500 giełdy papierów wartościowych w Nowym Jorku
  • Podaż pieniądza M2, skorygowana inflacją
  • Spread stóp procentowych 10-letnich obligacji i Fed

Indeks nastrojów konsumentów publikowany przez Uniwersytet w Michigan

Analiza danych historycznych pokazuje, że wskaźnik ten spadał przed pojawieniem się recesji i wzrastał przed ożywieniem gospodarczym. Przyjmuje się, że sygnałem recesji są trzy kolejne spadki indeksu w ciągu trzech miesięcy. Zdarzało się jednak, że ta reguła dawała fałszywy sygnał. Dlatego też analitycy poszukują potwierdzenia w tempie spadków. Biorą pod uwagę sytuację, kiedy spadek indeksu wynosi więcej niż 1 proc. i towarzyszą mu zniżki wartości najbardziej reprezentatywnych ze wskaźników, na których jest oparty indeks. Im więcej wskaźników spada, tym bardziej wiarygodny sygnał.
Od początku lat 60-tych wskaźnik znajdował się w długoterminowym trendzie wzrostowym. Korekty miały miejsce podczas kryzysów ekonomicznych. Gospodarka amerykańska stymulowana niskimi stopami procentowymi i rosnącym zadłużeniem rozwijała się coraz szybciej. Jednak w 2007 r. pojawiły się poważne symptomy pogorszenia koniunktury gospodarczej w USA. Miało to odzwierciedlenie we wskaźniku LEI. Po lipcu 2007 r. odnotowywano dla większości miesięcy negatywne momentum zmian wartości wskaźnika. W pierwszym kwartale 2008 r. wskaźnik spadł do poziomu z 2004 r. Kolejne, tym razem bardziej dynamiczne, spadki następowały od połowy 2008 r. Apokalipsa nadeszła po trzech miesiącach we wrześniu, kiedy obnażone zostały problemy sektora bankowego w Stanach Zjednoczonych a później w innych krajach. Nie było już złudzeń - rozpoczął się kryzys, chociaż jego początek w Stanach Zjednoczonych miał miejsce kilka miesięcy wcześniej. Na przełomie roku 2008/2009 doszło do zahamowania spadków, lecz w lutym odnotowano znów niższy odczyt wskaźnika.
Na spadek wskaźnika LEI miały wpływ pogarszające się nastroje wśród Amerykanów z powodu rosnącego dynamicznie bezrobocia - wzrosła ilość wniosków o zasiłki. Spadła też tygodniowa ilość godzin pracy, osiągając kolejne minimum. W lutym spadały również ceny akcji – indeks S&P500 stracił 11 proc. Z kolei trzy wskaźniki stanowiące podstawę kalkulacji wskaźnika LEI osiągnęły pozytywny wynik a kolejne trzy pozostały bez zmian.
Drugim ważnym wskaźnikiem opracowywanym przez Conference Board jest Coincident Economic Indicator (CEI). Jest on miernikiem aktywności ekonomicznej, opartym na czterech wskaźnikach ekonomicznych. Znajduje się on również w trendzie spadkowym.
Na podstawie analizy zachowań głównych wskaźników, jak również tych, które stanowią podstawę ich konstrukcji można wnioskować, że recesja w 2009 r. będzie się utrzymywać, lecz jej intensywność może spadać.

Ifo Business Climate

Indeks Ifo Business Climate jest publikowany przez niemiecki instytut badań nad gospodarką - Institut für Wirtschaftsforschung w Monachium. Odzwierciadla on nastroje biznesowe wśród niemieckich przedsiębiorców. Jest to jeden z głównych indeksów w Europie, będący dobrym indykatorem sytuacji gospodarczej, nie tylko w Niemczech, lecz również w Strefie Euro oraz UE. Określany często mianem indeksu Instytutu Ifo. Należy dodać, że "Ifo" jest skrótem od terminu "Information und Forschung" (informacja i badanie).
Podstawą do obliczeń indeksu są wyniki comiesięcznych sondaży przeprowadzanych wśród około 7000 przedsiębiorstw sektora przetwórczego, budownictwa, handlu hurtowego i detalicznego.
Podczas sondażu przedsiębiorcy ze wszystkich landów oceniają bieżący poziom sytuacji biznesowej (koniunktury). Możliwe oceny to: dobra, zadowalająca, zła. Ponadto przedstawiają oni własne oczekiwania (prognozy), co do kształtowania się koniunktury w okresie najbliższych sześciu miesięcy. Posiadają do wyboru następujące odpowiedzi: lepsza, bez zmian, gorsza.
Na podstawie otrzymanych odpowiedzi są obliczane salda ocen. Pierwsze dotyczy oceny bieżącej sytuacji biznesowej - stanowi różnicę procentów pomiędzy odpowiedziami „dobra” i „zła”. Drugie saldo odpowiedzi, dotyczące oczekiwań, jest obliczane jako różnica pomiędzy odpowiedziami „lepsza” i „gorsza”.
Indeks Ifo Business Climate opiera się na dwóch subindeksach: (i) Ifo Business Situation (dotyczy bieżącej sytuacji) oraz (ii) Ifo Business Expectations (dotyczy oczekiwań biznesowych). Jego wartość stanowi średnia geometryczna obydwu subindeksów.
Przy kalkulacji wartości indeksu Ifo Business Climate, jak również jego dwóch składowych (subindeksów) podstawę odniesienia stanowi średnia z 2000 r.
Spadek indeksu poniżej 85 świadczy o poważnych problemach w gospodarce.
Najwyższy odczyt indeksu Ifo Business Climate na poziomie 109,1 odnotowano w grudniu 2006. Następnie miała miejsce kwartalna korekta, po czym indeks znów wzrastał osiągając kolejny szczyt w kwietniu 2007 r. Jednak był on już na niższym poziomie. Trend spadkowy rozpoczął się. Po czerwcu 2008 r. nastąpiło przyspieszenie spadków. Kryzys finansowy ujawnił się w pełni we wrześniu. Oznacza to, że Ifo dał sygnał nadchodzącego kryzysu kilkanaście miesięcy wcześniej.
Od grudnia 2008 r. tempo spadków indeksu zmniejszyło się. W marcu 2009 r. osiągnął on najniższą w historii wartość na poziomie 82,1. Przedsiębiorstwa zaraportowały o pogorszeniu sytuacji a także pesymistycznie postrzegały najbliższe sześć miesięcy. Wiele firm, szczególnie eksportujących zamierza zmniejszyć zatrudnienie.W latach 2001-2006 indeks oczekiwań by wyższy, niż indeks bieżącej sytuacji, co świadczy o optymiźmie przedstawicieli gospodarki. Od 2006 r. mamy do czynienia z sytuacją odwrotną - indeks oczekiwań, co do przyszłości znalazł się poniżej indeksu opisującego aktualną sytuację. Dowodzi to pesymizmu wśród niemieckich przedsiębiorców. Jednak od początku 2009 r. odnotowano wzrost indeksu oczekiwań, co świadczy, że odradza się optymizm w kręgach gospodarczych Niemiec.
Warto dodać, że gospodarka niemiecka boryka się od kilkunastu miesięcy z poważnymi problemami, o czym świadczą coraz gorsze wskaźniki ekonomiczne. Trend spadkowy indeksu Ifo świadczy o braku sygnałów zakończenia recesji w Niemczech. To rzutuje na sytuację w całej Europie, w tym Unii Europejskiej, gdyż Niemcy są największą potęgą gospodarczą na naszym kontynencie i czwartą na świecie.

Indeks Nędzy (USA)

Indeks Nędzy (Misery Index) został opracowany w 1960 r. przez ekonomistę Artura Okuna, doradcę prezydenta Johnsona. Sposób jego liczenia jest niezwykle prosty - sumowane są: stopa bezrobocia i roczna stopa inflacji. Zakłada się, że bezrobocie oraz inflacja zwiększają koszty w gospodarce i socjalne w państwie. Rosnąca inflacja oraz coraz większa ilość ludzi bez pracy powoduje pogorszenie sytuacji ekonomicznej kraju, wzrasta Indeks Nędzy.
Misery Index służy nie tylko diagnozowaniu kondycji gospodarki. Wykorzystywany jest również przez polityków amerykańskich, szczególnie przy ocenie poszczególnych kadencji prezydenckich, czy partii rządzących, zasiadających w Kongresie i Senacie.
Na wykresie przedstawiłem przebieg zmian Indeksu Nędzy dla Stanów Zjednoczonych wraz ze składowymi: stopą bezrobocia oraz rocznymi stopami inflacji.
Rosnące wartości indeksu są zbieżne z okresami depresji w USA. W latach 70-tych miały miejsce dwa najwyższe szczyty indeksu. Pierwszy, bliski 20, wystąpił na początku 1975 r., kiedy w Białym Domu urzędował prezydent Ford. Przyczyną wzrostu indeksu była galopująca inflacja i bezrobocie, jakie rozpoczęły się za prezydentury Nixona, który musiał podać się do dymisji po ujawnieniu afery Watergate. Jeszcze w okresie urzędowania Forda indeks znacząco spadł, co było efektem stłumienia inflacji oraz stopy bezrobocia.
Drugi szczyt, najwyższy w historii publikacji wskaźnika, na poziomie bliskim 22 odnotowano w połowie 1980 r. za prezydentury Cartera. Tu decydujący wpływ na wzrost indeksu miała galopująca inflacja, która sięgała 15 proc. w marcu 1980 r. Wraz ze wzrostem inflacji rosło bezrobocie, jednak jego szczyt był przesunięty w czasie. Największe bezrobocie miało miejsce na przełomie lat 1982/1983 i zbliżyło się do 11 proc. Za prezydentury Reagana Misery Index szybko spadał.
Obecna fala wzrostowa Indeksu Nędzy rozpoczęła się dziesięć lat temu. Znacząca korekta miała miejsce w okresie od czwartego kwartału 2006 r. do połowy 2007 r., kiedy na krótko spadła inflacja w USA. Ostatni szczyt indeks osiągnął w sierpniu 2008 r., kiedy inflacja osiągnęła najwyższy poziom od 1990 r.
W lecie 2008 r. nastąpiło załamanie na rynku surowców, pękła bańka na rynku nieruchomości, później ujawniły się problemy instytucji finansowych - inflacja zaczęła gwałtownie spadać, osiągając na koniec 2008 r. poziom bliski zera. Fed drastycznie obniżył stopy procentowe, poniżej prognozowanego poziomu inflacji. Drugi składnik Indeksu Nędzy – bezrobocie – zaczął wzrastać już od połowy 2007 r. W lutym 2009 r. wyniosło ono 8,1 proc. Z każdym tygodniem przybywa kilkaset tysięcy wniosków o zasiłki dla bezrobotnych. Wskaźnik nędzy jest obecnie determinowany niemal w całości stopą bezrobocia, ze względu na bardzo niski poziom inflacji.
Jednak Stanom Zjednoczonym zagraża wzrost inflacji. Realizacja planów ratunkowych będzie wymagać zwiększenia podaży pieniądza. Czynnikiem stymulującym wzrost inflacji mogą być również cen surowców. O dwóch miesięcy powoli podnoszą się ceny ropy naftowej, miedzi, żywności. Od marca dolar traci wobec euro, wzrasta ryzyko pęknięcia bańki na obligacjach skarbowych. To najważniejsze czynniki, które mogą uruchomić wzrost cen w USA.
Jednoczesne działanie rosnącej stopy bezrobocia oraz inflacji może w niedalekiej przyszłości skutkować dynamicznym wzrostem Wskaźnika Nędzy w Stanach Zjednoczonych.

Budownictwo indywidualne w USA

Budownictwo jest jednym z najważniejszych kół napędowych gospodarki. Z drugiej strony wskaźniki odzwierciedlające sytuację w sektorze budowlanym pokazują kondycję gospodarki. Mogą również sygnalizować przyszłe zmiany w sytuacji ekonomicznej kraju. Na budownictwie zarabia wiele branż gospodarki, jak: produkcja materiałów budowlanych, przemysł elektro-maszynowy, hutniczy, chemiczny, szklarski itp. Zamówienia otrzymują producenci mebli, wyposażenia wnętrz, sprzętu AGD. Zyskuje wiele dziedzin usług. Rozwój tej branży napędza więc popyt wewnętrzny, zmniejsza się bezrobocie, wzrasta PKB.
Stąd, sytuacja w budownictwie jest źródłem danych, służących diagnozowaniu kondycji gospodarki i prognozowaniu perspektyw jej rozwoju. Najpoważniejsze badania w tym zakresie są prowadzone w Stanach Zjednoczonych. Spośród wielu wskaźników na szczególną uwagę zasługują: liczba wydanych osobom fizycznym pozwoleń na budowę oraz liczba rozpoczętych budów domów. Dane są publikowane co miesiąc przez rządową agendę US-Census Bureau. Stanowią one ważny wskaźnik nastrojów.
Jak wynika z wykresu, od początku bieżącej dekady następował dynamiczny rozwój budownictwa w USA. Główną przyczyną były niskie stopy procentowe, jakie wprowadzono w celu ożywienia gospodarki. Ponadto uzyskanie kredytu hipotecznego nie stanowiło dużego problemu, nawet dla osób z niską zdolnością kredytową. W latach 2000-2006 ilość rozpoczętych budów wzrosła o połowę, osiągając w szczycie poziom 2,3 mln w ciągu miesiąca. W połowie 2006 r. nastąpił gwałtowny spadek w budownictwie indywidualnym, co było efektem drożejących kredytów. Przypomnijmy, od połowy 2003 r. Fed zaczął podnosić stopy procentowe, które osiągnęły najwyższy poziom 5,25 proc. w 2006 r. To spowodowało, że coraz więcej kredytobiorców nie było w stanie spłacać zobowiązań - ich problemy przeniosły się na banki. Symptomy "złego" w postaci dynamicznie spadającej ilości nowych inwestycji w budownictwie indywidualnym pokazały się już w połowie 2006 r. Tymczasem na rynkach finansowych panowała euforia.
W 2008 r. kryzys pokazał swe pełne oblicze. Ludzie nie mieli pieniędzy na realizację inwestycji, gdyż banki ograniczyły akcję kredytową. Ponadto coraz więcej Amerykanów znajdowało się w trudnej sytuacji finansowej z powodu wzrostu bezrobocia. Spadały "na głowę" ceny nieruchomości. Sektor budowlany odzwierciedlał sytuację ekonomiczną kraju i ludności. W efekcie ilość inwestycji w zakresie budowy domów mieszkalnych w USA spadła do 466 tys. w styczniu 2009 r. W lutym nastąpiło odbicie o ponad 1/5. Jednak dane za marzec były znów niepomyślne – ilość rozpoczętych budów spadła do poziomu 510 tys. Jednocześnie wydano najmniej w historii pozwoleń na budowę - 513 tys.
Jak widać budownictwo indywidualne, stanowiące jeden z filarów amerykańskiej gospodarki nie może jeszcze wyjść z dołka. Taka sytuacja przekłada się w znacznym stopniu na kondycję całej gospodarki, gdyż jedno i drugie są ze sobą powiązane. Niestety, to co dzieje się w gospodarce za Oceanem, ma przełożenie na cały świat. Stąd w każdym miesiącu ekonomiści na całym świecie oczekują na informacje, ile kamieni węgielnych zostało wbudowanych w Stanach Zjednoczonych.

Zamówienia na dobra trwałego użytku (USA)

Raport zawierający wskaźnik zmiany wartości zamówień na dobra trwałego użytku jest tworzony przez Census Bureau, rządową agencję wchodzącą w skład Departamentu Handlu Stanów Zjednoczonych. Przedstawia sytuację w całym kraju, jak też w poszczególnych stanach. Jest to ważny wskaźnik nastrojów.
Raport jest publikowany w czwartym tygodniu każdego miesiąca i dotyczy sytuacji za poprzedni miesiąc. Podstawę obliczeń stanowią dane uzyskane od 4300 tysięcy producentów dóbr trwałych wyprodukowanych w USA z 89 branż przemysłowych.
Pojęcie „dobra trwałego użytku” oznacza w tym przypadku wyroby, których okres używalności wynosi co najmniej trzy lata, np.: samochody, samoloty cywilne, sprzęt komputerowy i elektroniczny, sprzęt domowy itd. Zbierane dane dotyczą: nowych oraz jeszcze niezrealizowanych zamówień, transportu dóbr trwałych oraz wartości ich zapasów (M3). Obliczane są ich procentowe zmiany wartości w stosunku do poprzedniego miesiąca (m/m) oraz w ciągu 12 miesięcy (r/r). Wyniki są prezentowane również w konfiguracji bez przemysłu zbrojeniowego lub transportu. Otrzymany wskaźnik zmian wartości zamówień na dobra trwałego użytku stanowi jeden z dziesięciu składników tworzących The Conference Board Leading Economic Index.
Wzrost wartości zamówień na dobra trwałe oznacza wzrost gospodarczy, wówczas ludzie są zadowoleni i chętnie kupują drogie produkty, do których należą dobra trwałe. W przypadku dekoniunktury konsumenci są powściągliwi w wydawaniu pieniędzy, szczególnie na towary drogie. Wartość zamówień na dobra trwałe ma bezpośredni wpływ na sytuację ekonomiczną przedsiębiorstw: sprzedaż, zyski, zatrudnienie – dla ludności oznacza to wzrost zamożności, a dla kraju wzrost PKB. Istnieje tu więc powiązanie przyczynowo-skutkowe, które może napędzać koniunkturę lub ją osłabiać.
Biorąc jednak pod uwagę, że w gospodarce Stanów Zjednoczonych udział produkcji w tworzeniu PKB stanowi zaledwie 30 proc., przy ocenie jej stanu oraz perspektyw należy również uwzględniać dane dotyczące sektora usług. Należy dodać, że zmiany wartości zamówień na dobra trwałe są analizowane również w poszczególnych stanach.
Na wykresie przedstawiono zmiany wartości zamówień na dobra trwałego użytku za okres 16 lat. Widoczne są na nim okresy, kiedy gospodarka przeżywała prosperity oraz recesje.
Wskaźnik ten jest miarą kondycji gospodarczej, a także pozwala określić sytuacje przedsiębiorstw w przyszłości. Poprzez zastosowanie średnich kroczących można zidentyfikować trendy długoterminowe.
W okresie prosperity, który rozpoczął się po 2002 r., napędzanym niskimi stopami procentowymi Amerykanie chętnie kupowali dobra trwałego użytku. Jednak od połowy 2003 r. Fed zaczął stopniowo podnosić stopy procentowe. Nie było to jeszcze odczuwalne a banki chętnie pożyczały pieniądze, nawet osobom bez odpowiedniej zdolności kredytowej. Jednak od połowy 2006 r. kiedy stopy sięgnęły 5,25 proc. i zaczęły ujawniać się symptomy kryzysu nieruchomości nastąpiło załamanie trendu wzrostowego wskaźnika obrazującego zmiany wartości zamówień na dobra trwałe. Przez kilka miesięcy wzrosty wartości zamówień w stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku były jeszcze dodatnie, lecz coraz mniejsze. Spadek tempa wzrostu był niezwykle gwałtowny i już na początku 2007 r. odnotowano ujemną jego wartość – oznaczało to, że wartość zamówień była mniejsza, niż rok wcześniej. W kolejnych miesiącach wskaźnik ten wykazywał dużą zmienność i oscylował wokół zera. Rok 2008 już w pierwszym kwartale przyniósł pogorszenie sytuacji w tym zakresie. Tylko w październiku wartość zamówień spadła o 8,5 proc.
Dramatyczny rozwój wydarzeń na rynkach finansowych uświadomił ludziom nieuchronność głębokiej recesji. Banki ograniczyły akcję kredytową. Firmy wprowadziły plany oszczędnościowe, nastąpiła redukcja kosztów. Sytuacja coraz większej ilości ludzi pogorszyła się z powodu wzrostu bezrobocia.
Załamało się budownictwo, które stanowiło poważne źródło zapotrzebowania na dobra trwałe w postaci wyposażenia domów. W efekcie Amerykanie ograniczyli zakupy dóbr trwałych.
W lutym 2009 r. nastąpiło odbicie wskaźnika (+2,1 proc.), jednak marzec przyniósł niewielki spadek o 0,8 proc. w stosunku do lutego. Wartość zamówień na dobra trwałego użytku była o blisko 1/5 niższa, niż rok wcześniej. Oznacza to, że w dalszym ciągu nie widać pozytywnego nastawienia społeczeństwa amerykańskiego dla dokonywania zakupów dóbr trwałych a to nie wróży szybkiemu powrotowi na drogę ożywienia gospodarczego.

S&P/Case-Shiller Price Index

Badanie rynku nieruchomości stanowi źródło wiedzy o stanie gospodarki kraju. Dane z poprzednich lat pokazują, że istnieje wysoka dodatnia korelacja między wzrostem cen nieruchomości oraz wzrostem PKB. Na podstawie zmian cen nieruchomości, w tym domów jednorodzinnych, można przewidywać przyszłą sytuację ekonomiczną kraju.
Wybitne zasługi w badaniu rynku nieruchomości ponieśli prof. Karl E. Case oraz prof. Robert J. Shiller. Są oni autorami indeksów, odzwierciedlających zmiany cen domów jednorodzinnych w USA. Pierwsze obliczenia rozpoczęto w 1980 r. w oparciu o dane z 10 metropolii amerykańskich. W 2000 r. badania poszerzono na 20 metropolii oraz ustalono liczbę 100, jako wartość początkową indeksów. Oznacza to, że ceny są porównywane do tych, z pierwszego kwartału 2000 r. Obliczenia i publikacje są prowadzone przez firmę Fiserv, Inc. Wielu Amerykanów posiada więcej niż jeden dom rodzinny.
Obecnie oblicza się indeksy dla:
- 10 metropolii (S&P/Case-Shiller 10-City Composities),
- 20 metropolii (S&P/Case-Shiller 20-City Composities),
- całego kraju (S&P U.S. National Home Price Index).
Dwa pierwsze indeksy są publikowane w ostatni wtorek każdego miesiąca. Trzeci, dotyczący całego kraju – raz na kwartał. Najbardziej popularny wśród analityków jest indeks dotyczący 20 metropolii. Każdy z nich stanowi cenny wskaźnik nastrojów.
Metodologia obliczania wartości indeksów opiera się na obserwacji zmian cen domów jednorodzinnych w USA: w 10 metropoliach, 20 metropoliach, całym kraju. Podstawowym parametrem używanym przy kalkulacji indeksu jest zmiana cen takiego samego rodzaju domów jednorodzinnych.
Informacje o cenach są pozyskiwane ze źródeł ogólnodostępnych. Dla każdej transakcji sprawdza się wcześniejszą cenę sprzedaży takiego samego domu. Po znalezieniu odpowiedniej transakcji obie są zestawiane i na tej podstawie określa się stopę zmiany ceny tego samego rodzaju domów, przy założeniu, że jakość i wielkość każdego pozostaje taka sama.
Najpierw tworzy się indeksy dla poszczególnych metropolii, a następnie, uwzględniając odpowiednie wagi przypisane metropoliom, oblicza się indeks syntetyczny. Ostatecznie określa się trzymiesięczne średnie kroczące, pozwalające wyznaczyć trendy.
Trend spadkowy cen nieruchomości w USA rozpoczął się od 2006 r. Był to jeden z pierwszych symptomów dekoniunktury, znacznie wyprzedzający inne negatywne zjawiska w gospodarce amerykańskiej, i w konsekwencji kryzys. Rosnące stopy procentowe w 2006 r. znacznie osłabiły zdolność Amerykanów do spłaty rat kredytów hipotecznych. Zaczęło przybywać ofert sprzedaży domów przez osoby, które nie były w stanie spłacać zobowiązań wobec banków. Ceny spadały początkowo powoli, jednak od 2007 r. dynamika zniżek była coraz większa. Zróżnicowanie przecen nieruchomości w poszczególnych regionach USA było bardzo duże.
W okresie od stycznia 2000 r. do października 2008 r. w tzw. „słonecznym pasie” obejmującym Arizonę, Kalifornię, Florydę i Newadę ceny najsilniej wzrastały, jednak kiedy pojawił się kryzys najwięcej spadły. Warto jeszcze zwrócić uwagę na Nowy Jork, tam ceny wzrosły o ponad 110 proc., a spadły tylko o 10 proc. Znaczenie tej metropolii jest kluczowe dla gospodarki i rynku finansowego USA, stąd nie poddała się ona kryzysowi w takim stopniu, jak inne ośrodki. Z podobną sytuacją mamy do czynienia w największych metropoliach w innych krajach, m.in. w Londynie.
W dwóch pierwszych miesiącach 2009 r. odnotowano dalsze spadki indeksów - S&P/Case-Shiller dotyczący 20 metropolii za luty był o 18,6 proc. niższy, aniżeli rok wcześniej. Nie było więc na razie oznak poprawy sytuacji ekonomicznej w Stanach Zjednoczonych.

Indeks nastrojów w UE, European Economic Sentiment Indicator

Co miesiąc Komisja Europejska publikuje indeksy nastrojów w gospodarce całej Unii Europejskiej oraz Strefy Euro - European Economic Sentiment Indicator (ESI). Zakłada się, że w zależności od tego, jak konsumenci i producenci postrzegają sytuację obecną i przyszłą, tak będzie następować wzrost lub spadek konsumpcji i produkcji w krajach Wspólnoty. W związku z tym, ESI jest traktowany, jako wskaźnik nastrojów wyprzedzający zmiany koniunktury w Unii Europejskiej.
Do każdego z krajów członkowskich UE jest kierowanych 15 pytań, a respondentami są przedstawiciele przemysłu wytwórczego, usług, handlu detalicznego, sektora budowlanego i konsumenci. Respondenci w zależności od branży, odpowiadając na postawione pytania przedstawiają sytuację ekonomiczną w swoich firmach, jaka miała miejsce w ostatnich trzech miesiącach i aktualnie. Ponadto prezentują swoje prognozy na najbliższe trzy miesiące. Pytania dotyczą sprzedaży, zamówień, zapasów, popytu, cen sprzedaży, aktywności gospodarczej, zatrudnienia. Konsumenci przedstawiają swoje przewidywania co do kształtowania się ich sytuacji ekonomicznej a także poziomu bezrobocia w kraju w okresie najbliższych 12 miesięcy.
Ponadto co kwartał przedstawiciele przemysłu, budownictwa i konsumenci otrzymują dodatkowe pytania. A dwa razy do roku swoje działania w zakresie inwestycji ujawniają firmy sektora przemysłowego. Na stawiane co miesiąc pytania respondenci mają do wyboru po trzy następujące opcje odpowiedzi: „wzrost” (+), „bez zmian” (=), „spadek” (-) lub „więcej niż wystarczająco” (+), „wystarczająco” (=), „niewystarczająco” (-) lub „za duże” (+), „odpowiednie” (=), „za małe” (-). W niektórych przypadkach są przygotowane cztery, pięć lub sześć opcje odpowiedzi.
Na podstawie uzyskanych odpowiedzi, po uwzględnieniu czynników sezonowych, oblicza się 15 komponentów. Następnie, po zastosowaniu odpowiednich wag dla każdego komponentu, obliczany jest indeks nastrojów gospodarczych Economic Sentiment Indicator (ESI) – odrębnie dla całej Unii Europejskiej oraz Eurolandu.
Zarówno ESI, jak też indeksy składowe stanowią narzędzia pozwalające porównać cykle ekonomiczne w różnych krajach a także monitorować i prognozować rozwój gospodarki w całej Unii Europejskiej, jak również w poszczególnych krajach.
Od 2001 r. indeksy nastrojów gospodarczych dla UE oraz Strefy Euro znajdowały się w trendzie wzrostowym. Ostatnia fala wznosząca trwała od pierwszego kwartału 2005 r. do maja 2007 r. Wówczas osiągnęły one wartości: 115 pkt dla Unii Europejskiej oraz 112,1 pkt dla Eurolandu, jedne z najwyższych od dwudziestu lat. Po krótkiej stabilizacji, od lipca 2007 r. nastąpiły dynamiczne spadki indeksów. W ciągu jednego miesiąca pogorszyły się nastroje w kilku krajach UE - głównie w przemyśle, usługach oraz budownictwie. ESI najwięcej stracił w Wielkiej Brytanii (-6,6 pkt.). Następne były Włochy (-1,0 pkt.), Hiszpania (-0,9 pkt.), Niemcy (-0,6 pkt.). Był to początek spadku optymizmu w Unii Europejskiej. Warto dodać, że taka sytuacja miała miejsce na 15 miesięcy przed załamaniem sektora finansowego w Stanach Zjednoczonych a następnie w niemal wszystkich krajach na świecie. Na giełdach odwrócenie trendu wzrostowego na spadkowy nastąpiło w czwartym kwartale 2007 r., tj. 3-5 miesięcy po punkcie zwrotnym indeksów ESI.
Następne miesiące obfitowały w dramatyczne wydarzenia na rynkach finansowych oraz gospodarce, następowały coraz szybsze spadki indeksów nastrojów. W marcu 2009 r. wartość ESI osiągnęła rekordowo niski poziom: 60 pkt dla UE oraz 64,6 pkt dla Eurolandu. Warto dodać, że w ostatnich 2-3 miesiącach wiele innych wskaźników nastrojów odreagowało wzrostami. Tymczasem indeksy ESI w dalszym ciągu spadają, choć nieco wolniej. Zatem nastroje w krajach Unii Europejskiej pogarszają się, chociaż już nie w takim tempie, jak w ostatnim kwartale 2008 r.

Philadelphia FED Index

Philadelphia FED Index jest wskaźnikiem publikowanym przez Bank Rezerw Federalnych w Filadelfii. Jest on miernikiem aktywności gospodarczej i jednocześnie wskaźnikiem nastrojów w trzech stanach USA: Pensylwanii, New Jersey oraz Delaware. Określany również zdrobniale mianem Philly Index. Indeks powstaje w oparciu o wyniki sondy przeprowadzanej wśród przedstawicieli sektora przemysłu wytwórczego w stanach Pensylwania, New Jersey i Delaware.
Pytania dotyczą oceny sytuacji w gospodarce w porównaniu z poprzednim miesiącem. Respondenci wypowiadają się w tematach: cen, nowych zamówień, bezrobocia, zapasów, a także przewidują sytuację gospodarczą w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Indeks jest obliczany na podstawie różnic między pozytywnymi i negatywnymi ocenami, gdzie zero stanowi punkt neutralny. Dodatnie wartości indeksu oznaczają rozwój, natomiast ujemne – recesję. Raport jest prezentowany w trzeci czwartek każdego miesiąca.
Na wykresie indeksu, będącym oscylatorem, widać, że optymizm wśród amerykańskich przemysłowców (wskaźnik nastrojów) zmniejszał się już od 2005 r. Nastoje gwałtownie pogorszyły się od połowy 2007 r. Szczególnie drastyczny spadek nastąpił po wrześniu 2008 r. Ostatnie minimum na poziomie -41,3 miało miejsce w lutym 2009 r. Takiego pesymizmu nie odnotowano od początku lat 90-tych. W marcu tego roku nastąpiło niewielkie odbicie, i indeks osiągnął wartość -35. Ekonomiści przewidują, że kolejne dane przyniosą dalszą poprawę nastrojów. Jednak do przewagi optymistów nad pesymistami droga daleka.
Indeks przedstawia klimat gospodarczy w niewielkim regionie USA i opisuje sytuację tylko w sektorze wytwórczym, co jest jego wadą. Stany Pensylwania, New Jersey i Delaware zamieszkuje łącznie 7 proc. populacji całego kraju a ich udział w gospodarce krajowej jest stosunkowo niski – 7-8 proc. ogólnego PKB dla USA. Indeks wykazuje się wysoką zmiennością.
Jednak Philly Index należy do najbardziej znanych wskaźników służących monitorowaniu klimatu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych. Chętnie posiłkują się nim ekonomiści w USA a także w innych krajach.

Indeks Instytutu ZEW

Indeks ZEW jest wskaźnikiem nastrojów publikowanym przez niemiecki instytut Zentrum für Europäische Wirtschaftsforschung w Mannheim. Określany potocznie mianem indeksu instytutu ZEW. Pokazuje on nastroje i opinie dotyczące rozwoju sytuacji gospodarczej w Niemczech. ZEW jest tworzony na podstawie opinii 350 specjalistów z dziedziny finansów. W comiesięcznej ankiecie przedstawiają oni swoje przewidywania dotyczące kształtowania się sytuacji w gospodarce niemieckiej w ciągu najbliższych sześciu miesięcy.
To drugi po Ifo ważny wskaźnik koniunktury na rynku niemieckim. Podobnie, jak przy wielu innych indeksach nastrojów, tu również respondenci mają do wyboru trzy wersje odpowiedzi – sytuacja gospodarcza: (i) poprawi się, (ii) pozostanie bez zmian, (iii) pogorszy się. Odpowiedzi neutralne nie są brane pod uwagę. To pozwala określić udziały procentowe poszczególnych odpowiedzi. Różnica między procentami odpowiedzi „poprawi się” oraz „pogorszy się” stanowi wartość indeksu instytutu ZEW, którego wykres jest oscylatorem, tzn. jego wartości mogą zmieniać się w przedziale od -100 do +100.
Na wykresie indeksu widzimy, że zmiany jego wartości odbywają się dynamicznie, co świadczy o dużej zmienności nastrojów - od skrajnie optymistycznych do pesymistycznych. W okresie publikacji wskaźnika odnotowano trzy minima – w grudniu 1991 i 1992 r. oraz w lipcu 2008 r. Wówczas ZEW osiągnął poziom -63,9, co jest wartością najniższą w historii jego publikacji.
Tak pesymistycznych nastrojów wśród niemieckich finansistów nie było od blisko dwóch dekad. Po trzech miesiącach światem wstrząsnęły informacje o faktycznych problemach amerykańskich instytucji finansowych, a giełdy na całym świecie osiągały kolejne minima. Od listopada 2008 r. odnotowywany jest co miesiąc wzrost wskaźnika ZEW. Za marzec jego wartość wyniosła -3,5 proc. Oznacza to, że ilość opinii pozytywnych i negatywnych jest podobna. Tendencja wzrostowa wskaźnika dowodzi wzrostu optymizmu w Niemczech.
Należy dodać, że minorowe nastroje zaczęły przeważać w Niemczech już w sierpniu 2007 r. Na świecie mówiono już o rodzących się problemach rynku kredytów hipotecznych w USA a na jesieni odwrócił się trend wzrostowy na spadkowy na giełdach papierów wartościowych.
Indeks ZEW należy do ważnych narzędzi służących badaniu i przewidywaniu koniunktury. Jednak zdarzało się, że dawał błędne sygnały. Stąd należy go rozpatrywać razem z indeksem Ifo.
Prognozy dla niemieckiej gospodarki są bardzo istotne ze względu na jej wielkość i znaczenie dla Unii Europejskiej i świata - pod względem wielkości zajmuje czwartą pozycję na świecie. Należy dodać, że Niemcy są naszym największym partnerem gospodarczym.

Sprzedaż detaliczna w USA

Wielkość sprzedaży detalicznej jest ważnym miernikiem sytuacji ekonomicznej społeczeństwa. Ludzie ograniczają konsumpcję w przypadku pogorszenia ich sytuacji materialnej, ale również w obawie o jej pogorszenie. W efekcie zmiany poziomu sprzedaży detalicznej odzwierciedlają sytuację ekonomiczną społeczeństwa oraz jego nastroje. Raport dotyczący wartości sprzedaży detalicznej w Stanach Zjednoczonych jest publikowany przez agendę rządową Census Bureau około dwunastego dnia każdego miesiąca i obejmuje dane za miesiąc poprzedzający. Opracowywany jest na podstawie danych dotyczących sprzedaży z 5000 placówek detalicznych. Te podlegają odpowiedniej obróbce, aby wiernie odzwierciedlały aktualną sytuację w całym sektorze detalicznym USA obejmującym około trzech milionów placówek sprzedażowych i usługowych. M.in. dokonuje się korekty o czynniki sezonowe, gdyż sprzedaż detaliczna jest uzależniona od pory roku, dni wolnych lub świąt.
Badania zmian sprzedaży obejmują różne jej działy i na tej podstawie tworzy się syntetyczny wskaźnik nastrojów. Cenionym przez analityków źródłem danych są zmiany sprzedaży detalicznej z wyłączeniem sprzedaży samochodów, gdyż ta podlega niejednokrotnie dynamicznym zmianom, co utrudnia analizę trendu.
W Stanach Zjednoczonych sprzedaż detaliczna stanowi 2/3 PKB, stąd jej zmiany są istotnym czynnikiem pozwalającym określić kondycję gospodarki tego kraju.
Od 2002 r. przez cztery lata wzrastała sprzedaż detaliczna i jej dynamika. Na początku 2006 r. nastąpiło spowolnienie wzrostów. Jednak w 2007 r. miało miejsce niewielkie odbicie w górę. Rok 2008 przyniósł silne załamanie sprzedaży, mocno spadła też sprzedaż samochodów, szczególnie w drugim półroczu. Problemy instytucji finansowych oraz krach na giełdach były katalizatorami coraz gorszych wyników detalu a w czwartym kwartale wskaźnik zmian sprzedaży r/r spadł poniżej zera. Na koniec 2008 r. sprzedaż była o 11 proc. niższa, niż rok wcześniej. W pierwszych miesiącach 2009 r. tendencja spadkowa została zahamowana, a nawet nastąpiła niewielka poprawa. W marcu 2009 r. sprzedaż detaliczna ogółem była o 9 proc. niższa niż rok wcześniej, natomiast po wyłączeniu sprzedaży samochodów spadek wynosi 6 proc. Jednak do osiągnięcia poziomu sprzed roku w dalszym ciągu dużo brakuje.
Oznacza to, że nie ma na razie konkretnych sygnałów ożywienia gospodarczego w Stanach Zjednoczonych. Nie jest to obojętne dla innych krajów, bowiem sytuacja ekonomiczna tej potęgi gospodarczej ma znaczący wpływ na cały świat.

Wskaźnik Q-Tobin

Wskaźnik Q jest relacją wartości rynkowej firmy do wartości odtworzeniowej jej aktywów. Wartość rynkowa firmy to kapitalizacja rynkowa (giełdowa) jej akcji. Natomiast wartość odtworzeniowa jest sumą nakładów inwestycyjnych i kosztów, jakie należałoby ponieść na odtworzenie majątku firmy. Tobin zakładał, że w długiej perspektywie czasowej rynkowa wartość firmy powinna być równa wartości odtworzeniowej. Jeżeli Q=1 wówczas mówimy o właściwej wycenie firmy przez rynek. Cena jej akcji odpowiada wartości odtworzeniowej. Wskaźnik Q<1 świadczy o niedowartościowaniu akcji firmy, natomiast Q>1 dowodzi jej przewartościowania. Im wartości Q są dalej od jedności, tym większe jest prawdopodobieństwo zmiany trendu notowań akcji. Interesujących informacji dostarcza analiza zmian wskaźnika w dłuższym okresie czasu. W Stanach Zjednoczonych na koniec każdego w czterech największych kryzysów (lata 1921, 1932, 1949 i 1982), wskaźnik Q liczony dla notowanych tam akcji, reprezentowanych przez indeks giełdowy, spadł do poziomu 0,3 a nawet poniżej. To oznaczało koniec bessy na giełdach.
Ostatni krach giełdowy, jaki miał miejsce w 2008 r. zabrał indeksowi DJIA 40 proc., licząc od września do marca 2009 r. a indeks naszej giełdy stracił w tym czasie 45 proc. W grudniu 2008 r. wskaźnik Q dla amerykańskich akcji spadł do poziomu 0,62, co jest najniższym odczytem od czwartego kwartału 1991 r. Ceny akcji stały się znów znacznie niedoszacowane - jednak nie w takim samym stopniu, jak podczas poprzednich kryzysów. Jeżeli wskaźnik miałby osiągnąć poziomy z poprzednich kryzysów, oznaczać to może, że czekają nas dalsze spadki cen akcji na ryku amerykańskim a także na całym świecie.

Wskaźnik PENGAB

PENGAB jest syntetycznym wskaźnikiem koniunktury w placówkach bankowych. Opracowywany jest od 1993 r. przez Pentor Instytut Badania Opinii i Rynku we współpracy i na zlecenie Związku Banków Polskich (ZBP). Odzwierciedla on nastroje wśród polskich bankowców, którzy bardzo dużo wiedzą o gospodarce. Wskaźnik jest obliczany na podstawie wyników sond wśród wybranych 200 placówek bankowych z całego kraju, reprezentujących wszystkie typy banków krajowych, z wyjątkiem banków zagranicznych, samochodowych i internetowych. Badanie jest przeprowadzane co miesiąc.
Respondenci odpowiadają na pytania dotyczące oceny oraz prognozy rozwoju sytuacji w następujących obszarach działalności danej placówki bankowej:

  • zmian stanów depozytów złotowych,
  • zmian stanu depozytów walutowych,
  • zmian stanów kredytów złotowych,
  • zmian stanu depozytów walutowych,
  • oprocentowania kredytów,
  • relacji depozytów walutowych do złotowych,
  • relacji kredytów walutowych do złotowych,
  • popytu na jednostki funduszy inwestycyjnych,
  • popytu na akcje i obligacje,
  • ogólnej sytuacji ekonomicznej placówek.

Podobnie, jak w przypadku wskaźnika PMI, tu również respondenci mają do wyboru trzy możliwe odpowiedzi, formułując swe oceny w porównaniu do miesiąca poprzedniego: nastąpił wzrost (poprawa), brak zmiany, nastąpił spadek (pogorszenie).
Różnice między odsetkiem odpowiedzi pozytywnych i odsetkiem odpowiedzi negatywnych w poszczególnych kategoriach pytań stanowią podstawę dla tworzenia cząstkowych wskaźników ocen i prognoz. Te z kolei pozwalają zidentyfikować tendencję w danym obszarze funkcjonowania sektora bankowego i służą obliczania ogólnego wskaźnika koniunktury w placówkach bankowych - PENGAB. Ponadto przedstawiciele placówek bankowych odpowiadają na pytania dotyczące:

  • przewidywanego na koniec roku oprocentowania kredytu lombardowego, trzymiesięcznej lokaty i kredytu na cele gospodarcze,
  • oczekiwanej stopy inflacji,
  • kursu dolara i euro na koniec roku,
  • bieżących wydarzeń i spraw istotnych z punku widzenia funkcjonowania sektora bankowego.

Jako, że wskaźnik dotyczy sytuacji w sektorze bankowym, jest on źródłem istotnych informacji o ogólnej sytuacji gospodarczej kraju, przedsiębiorstw i ludności. Mówi wiele o istniejącej koniunkturze a także posiada wartość prognostyczną. Popatrzmy na zmiany tego wskaźnika w ostatnich latach.
Poważny sygnał ze strony PENGAB-u wyszedł w pierwszej połowie 2006 r. a następny w pierwszej połowie 2007 r., kiedy spadł on o 25 proc., znacznie więcej niż rok wcześniej. Kto wówczas wierzył w kryzys? – rosła giełda drożały nieruchomości, wzrastał PKB. Po odreagowaniu w drugiej połowie roku wskaźnik nie osiągnął już poprzedniego szczytu i ponownie spadł - i to powinno dać do myślenia. Przypomnijmy, w ostatnich miesiącach 2007 r. nastąpiło odwrócenie trendu wzrostowego na spadkowy na giełdach światowych, również w Polsce. Zaczęły tracić na wartości również nieruchomości. Później pojawiły się jeszcze dwa lokalne szczyty. We wrześniu 2008 r. rozpoczął się gwałtowny spadek wskaźnika PENGAB, razem z indeksami giełdowymi. Powodem było ujawnienie z pełną wyrazistością problemów sektora nieruchomości i finansowego w Stanach Zjednoczonych. Zbankrutował Lehman Brothers.
W efekcie wskaźnik PENGAB spadł do rekordowo niskiego poziomu. W marcu 2009 r. osiągnął 11,4 pkt. Oznacza to spadek o 75 proc. od maksimum z 2007 r.
Jak widać, PENGAB dobrze odzwierciedla stan sytuacji gospodarczej i może służyć jako narzędzie analityczne oraz wspomagać prognozowanie.