Trudno będzie uniknąć drugiej fali globalnego kryzysu. Nawet jeżeli nie
dojdzie do jej drastycznej formy, to i tak czekają ludzkość trudne
czasy. Pesymistyczne scenariusze dla przyszłości mogą się sprawdzić. Jak
zatem uniknąć utraty wartości naszego majątku finansowego?
Grecja nie może sobie dodrukować na taką okazję pieniędzy a to już dawno by zrobiła, na wzór np. Stanów Zjednoczonych czy EBC. Tymczasem przedstawiciele Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego oczekują aby Grecy zacisnęli pasa. Na to Grecy niechętnie pójdą.
Kryzys w Grecji a także w innych krajach europejskich rzutuje na stabilność strefy euro. Niezbędne stało się wzmocnienie a także rozszerzenie kompetencji Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej. Europa nie ma innego wyjścia, bowiem w kolejce po pomoc mogą ustawić się inne kraje. Europa musi szybko działać, bowiem pogarszają się wskaźniki makroekonomiczne, eksperci tną prognozy wzrostu. Złe są nastroje konsumentów a także w biznesie i gospodarce strefy euro. Prowadzona latami polityka socjalna, polegająca na rozdziale przez elity rządzące efektów pracy tych którzy pracują na rzecz tych, dla których praca jest odrazą, przynosi już opłakane efekty. I jeżeli ten stan rzeczy nie będzie zmieniony to żaden fundusz stabilizacyjny, czy dodruk euro nie będzie w stanie uratować bankrutującego kontynentu.
Trudno też być optymistą widząc rozwój sytuacji w Stanach Zjednoczonych, gdzie tempo wzrostu gospodarczego nie jest zadowalające, a coraz częsciej się mówi o trzecim etapie luzowania ilościowego. Według Census Bureau, w ostatnim roku liczba mieszkańców USA żyjących poniżej granicy ubóstwa zwiększyła się o 2,6 mln. Obecnie w Stanach Zjednoczonych poniżej granicy ubóstwa żyje 46,2 mln osób, co stanowi 15 proc. społeczeństwa, jest to 8 mln więcej niż populacja Polski. Około 50 mln mieszkańców USA nie posiada ubezpieczenia zdrowotnego. Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna doprowadza do wzrostu poczucia stanu beznadziei. Wielu młodych Amerykanów ratuje się zaciągając się do armii. Również w idealizowanej często gospodarce Chin zaczyna dziać się sporo niedobrego. Wskaźnik PMI dotyczący przemysłu znajduje się od kilku miesięcy poniżej poziomu 50 pkt. a to oznacza, że gospodarka wchodzi w recesję. Rynek nieruchomości jest mocno przegrzany.
A może należałoby zastanowić się nad szokującymi wypowiedziami inwestora giełdowego Alessio Rastaniego, które obciążyły winą za kryzysy znaną instytucję finansową. Przewiduje on drugą, jeszcze bardziej destrukcyjną falę kryzysu. Takie wizje mogą okazać się prorocze, jak niegdyś wypowiedzi Petera Shiffa, wyznawcy austriackiej szkoły ekonomii. Już w 2006 roku Shiff zapowiedział kryzys i trafnie zdiagnozował stan amerykańskiej gospodarki. Spotkało się to z krytyką wielu polityków a także Artura Laffera, który w latach 70-tych ubiegłego stulecia twierdził, że nadmierne zwiększanie podatków przynosi efekt odwrotny do zamierzonego (krzywa Laffera). Pięć lat temu słowa Shiffa były przysłowiowym „wołaniem samotnego na pustyni”, bowiem głęboko wierzono, że wzrost gospodarczy oparty na tanim kredycie i „sztucznych domkach” będzie trwać wiecznie. Zarówno Shiff, jak też Rastani nie ufają współczesnym rynkom finansowym, natomiast zawierzyli aktywom bezpiecznym, do których należy złoto i srebro. O ile nie dojdzie do drugiej fali kryzysu to i tak będzie trudna sytuacja na świecie. Rynki finansowe przez lata będą w marazmie. Aktywa ochronią ci, którzy ulokowali pieniądze w dobra trwałe.
Kryzys w Grecji a także w innych krajach europejskich rzutuje na stabilność strefy euro. Niezbędne stało się wzmocnienie a także rozszerzenie kompetencji Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej. Europa nie ma innego wyjścia, bowiem w kolejce po pomoc mogą ustawić się inne kraje. Europa musi szybko działać, bowiem pogarszają się wskaźniki makroekonomiczne, eksperci tną prognozy wzrostu. Złe są nastroje konsumentów a także w biznesie i gospodarce strefy euro. Prowadzona latami polityka socjalna, polegająca na rozdziale przez elity rządzące efektów pracy tych którzy pracują na rzecz tych, dla których praca jest odrazą, przynosi już opłakane efekty. I jeżeli ten stan rzeczy nie będzie zmieniony to żaden fundusz stabilizacyjny, czy dodruk euro nie będzie w stanie uratować bankrutującego kontynentu.
Trudno też być optymistą widząc rozwój sytuacji w Stanach Zjednoczonych, gdzie tempo wzrostu gospodarczego nie jest zadowalające, a coraz częsciej się mówi o trzecim etapie luzowania ilościowego. Według Census Bureau, w ostatnim roku liczba mieszkańców USA żyjących poniżej granicy ubóstwa zwiększyła się o 2,6 mln. Obecnie w Stanach Zjednoczonych poniżej granicy ubóstwa żyje 46,2 mln osób, co stanowi 15 proc. społeczeństwa, jest to 8 mln więcej niż populacja Polski. Około 50 mln mieszkańców USA nie posiada ubezpieczenia zdrowotnego. Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna doprowadza do wzrostu poczucia stanu beznadziei. Wielu młodych Amerykanów ratuje się zaciągając się do armii. Również w idealizowanej często gospodarce Chin zaczyna dziać się sporo niedobrego. Wskaźnik PMI dotyczący przemysłu znajduje się od kilku miesięcy poniżej poziomu 50 pkt. a to oznacza, że gospodarka wchodzi w recesję. Rynek nieruchomości jest mocno przegrzany.
A może należałoby zastanowić się nad szokującymi wypowiedziami inwestora giełdowego Alessio Rastaniego, które obciążyły winą za kryzysy znaną instytucję finansową. Przewiduje on drugą, jeszcze bardziej destrukcyjną falę kryzysu. Takie wizje mogą okazać się prorocze, jak niegdyś wypowiedzi Petera Shiffa, wyznawcy austriackiej szkoły ekonomii. Już w 2006 roku Shiff zapowiedział kryzys i trafnie zdiagnozował stan amerykańskiej gospodarki. Spotkało się to z krytyką wielu polityków a także Artura Laffera, który w latach 70-tych ubiegłego stulecia twierdził, że nadmierne zwiększanie podatków przynosi efekt odwrotny do zamierzonego (krzywa Laffera). Pięć lat temu słowa Shiffa były przysłowiowym „wołaniem samotnego na pustyni”, bowiem głęboko wierzono, że wzrost gospodarczy oparty na tanim kredycie i „sztucznych domkach” będzie trwać wiecznie. Zarówno Shiff, jak też Rastani nie ufają współczesnym rynkom finansowym, natomiast zawierzyli aktywom bezpiecznym, do których należy złoto i srebro. O ile nie dojdzie do drugiej fali kryzysu to i tak będzie trudna sytuacja na świecie. Rynki finansowe przez lata będą w marazmie. Aktywa ochronią ci, którzy ulokowali pieniądze w dobra trwałe.