Giełdy bledną, złoto błyszczy

Wczorajsze słabe zachowanie giełd w USA i fatalne nastroje na parkietach w Azji, negatywnie wpłynęły na otwarcie europejskich rynków. Po dzisiejszych rozczarowujących danych o produkcji przemysłowej w Eurolandzie, trudno było spodziewać się poprawy. Także nienajlepsze informacje z  amerykańskiego rynku pociągnęły indeksy w dół. Giełdy słabną a dolar i złoto, czyli instrumenty dobre na niepewne czasy, święcą triumfy. Złoto w ciągu roku zyskało 36 proc. licząc w dolarach, a w naszej walucie ponad 51 proc.

Produkcja przemysłowa w strefie euro w grudniu ubiegłego roku spadła w porównaniu z grudniem 2007 r. o 12 proc. Dynamika spadku zwiększa się w ostatnich miesiącach (w listopadzie wyniosła 8,4 proc.). Dane były znacznie gorsze, niż oczekiwali analitycy. Ich publikacja początkowo nie spowodowała bardziej zdecydowanej reakcji na giełdach. Nieoczekiwany wzrost sprzedaży detalicznej w USA o 1 proc. w styczniu nie poprawił nastrojów inwestorów. Nieco gorsze były dane o liczbie ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych. Bardzo złe informacje płyną z Japonii. Tamtejsza gospodarka przeżywa
największą zapaść od 1974 r. Szacuje się, że PKB w IV kwartale ubiegłego roku spadł o ponad 10 proc. a w całym roku o 2,2 proc.

Polska GPW

Warszawska giełda zaczęła od półprocentowego spadku indeksu największych spółek i niewielkiej zniżki na szerokim rynku. Już w pierwszych minutach spadki jednak szybko się powiększyły. Tylko mWIG40 i sWIG80 utrzymywały się na plusie aż do południa. Po kilkugodzinnych wahaniach przewagę zdobyli jednak sprzedający akcje. Po niezłej obronie statnich pozycji, przyszła jednak kapitulacja. Ostatecznie WIG20 stracił 3,2 proc. a WIG 2,3 proc., niebezpiecznie zbliżając się do niedawnych dołków. Na szczęście działo się to przy mniejszych niż ostatnio obrotach, co świadczy, że chęć pozbywania się papierów nie jest zbyt duża. Najmocniej taniały akcje banków, silnie zniżkowały także papiery KGHM. Nasz parkiet był zdecydowanie najsłabszy na zamknięciu w całej Europie.

Giełdy zagraniczne

Wczoraj na giełdach w Stanach Zjednoczonych panowało niezdecydowanie. Indeksy poruszały się to w górę, to w dół, a rozpiętość tych wahań nie była duża. Po silnej wtorkowej przecenie, można się było spodziewać większego odreagowania. Jego brak jest dość rozczarowujący. Dow Jones zakończył dzień poniżej 8000 pkt. (wzrósł o 0,6 proc.), a S&P na poziomie 833,7 pkt. (zwyżkował o 0,8 proc.). Jeśli ta niewielka zwyżka była reakcją na informację o uzgodnieniu przez Senat i Izbę Reprezentantów wspólnego projektu planu Obamy, to można mieć obawy co do tego, jak inwestorzy zareagują na jego
uchwalenie. Wczoraj mocno rosły notowania banków, odrabiając część wtorkowych strat. Spore spadki zaliczyły dziś giełdy azjatyckie. Nikkei zniżkował o ponad 3 proc. Sesje w Europie też zaczęły się od spadków, ale nie aż tak dużych, jak u nas. Jako jedne z nielicznych na plusie były giełdy węgierska i bułgarska. Jeszcze przed południem o prawie 2 proc. osłabł niemiecki DAX, w oczekiwaniu na publikację danych o produkcji przemysłowej. Najbardziej traciły papiery banków i koncernów paliwowych. Budapeszt i Sofia zakończyły dzień niewielkimi zwyżkami, indeks niemieckiej giełdy stracił 2,75 proc. DAX niewiele ustępował naszemu indeksowi największych spółek, tracąc 2,7 proc.

Waluty

Mocno tracił na wartości złoty, w stosunku do większości głównych walut. To efekt niechęci inwestorów do ryzyka, czyli lokowania pieniędzy w waluty krajów zaliczanych do bardziej ryzykownych. A złoty w ostatnim czasie do tej grupy zdecydowanie się zalicza. I nie ma tu specjalnego znaczenia względna siła naszej gospodarki. O wartości naszej waluty decyduje dziś bardziej kapitał spekulacyjny i trzeba się z tym pogodzić. Za franka szwajcarskiego trzeba było wczoraj płacić grubo ponad 3 złote, za euro prawie 4,6 zł a za dolara 3,58 zł.

Podsumowanie

Dzisiejsze spadki na rynku akcji nie wróżą niczego dobrego na najbliższą przyszłość. Można spodziewać się kontynuacji przeceny. Ale też coraz bardziej przybliża się moment odwrócenia niekorzystnych tendencji. Do tego czasu trzeba się liczyć z tym, że sytuacja jeszcze może się pogorszyć.
 
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance