W kwietniu odnotowano spadek wynagrodzeń i brak wzrostu zatrudnienia. Tego w debacie prezydenckiej nie poruszano. A warto było.
Przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w kwietniu 4.123,26 zł i było o 3,7% wyższe niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. W marcu wynagrodzenie wzrosło o 4,9% a przewidywano wzrost o 3,8%. Podana kwota wynagrodzenia dotyczy przedsiębiorstw, w których liczba pracujących jest wyższa niż 9 osób, co oznacza, że statystyki nie ujmują mikroprzedsiębiorstw oraz firm sektora publicznego.
W porównaniu z poprzednim miesiącem przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w było w kwietniu niższe o 2,2%. Po potrąceniu składek ZUS i podatków na rękę średniozarabiający pracownik otrzymał więc 2.939 zł. Marcowy wzrost wynagrodzeń wynikał z jednorazowymi przesunięciami płac w górnictwie.
Kwietniowe zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw było wyższe o 1,1% w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku.
Na koniec kwietnia br. zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wynosiło 5575,1 tys. osób i nie zmieniło się w stosunku do marca. Spadek bezrobocia rejestrowego z 11,5% do 11,3% nie jest zgodny z liczbą nowozatrudnionych, co świadczy, że gro nowych miejsc pracy powstaje poza większymi przedsiębiorstwami. Ponadto dużo bezrobotnych wyjechało na emigrację lub utraciło status bezrobotnego. Zahamowanie wzrostu zatrudnienia przy znaczącym wzroście PKB, może świadczyć o słabości rynku pracy. Onaczać to może, że nie ma w tym roku na radukalny spadek stopy bezrobocia. Po letnim spadku pod koniec roku nalezy się spodziewać powrotu fali bezrobocia.