Koszty braku dyscypliny budżetowej

Wyłudzanie rent przez zdrowych, pełnych sił, niejednokrotnie młodych ludzi jest polską specjalnością. Rządzący nie zawsze potrafią się temu przeciwstawić, bowiem wolą nie zrażać do siebie wyborców.

Problem zadłużenia

Dług publiczny stanowią zobowiązania Skarbu Państwa i związków samorządowych powstałe w wyniku zaciągania pożyczek na rynku finansowym. Jest on efektem deficytów budżetowych z poprzednich lat. Deficyt budżetowy ma miejsce wtedy, gdy wydatki państwa przewyższają jego dochody. Często jest to efekt rozrzutności i braku odpowiedzialności w zarządzaniu środkami publicznymi. Eskalacja żądań socjalnych, podsycanych przez nieodpowiedzialnych i żądnych władzy, polityków jest dość powszechnym zjawiskiem na świecie, również u nas. Przez to kłopoty ma m.in. Grecja.
Najczęściej dla pozyskania środków na pokrycie deficytu budżetowego emituje się obligacje skarbowe na rynku krajowym. Papiery dłużne emitowane na rynki zagraniczne to euroobligacje. Pozyskane w ten sposób środki są przeznaczane na pokrycie deficytu budżetowego, spłatę wcześniejszych długów, odsetek oraz zapewnienie płynności finansowej kraju. Niedobór środków finansowych może być też finansowany emisjami krótkoterminowych dłużnych papierów wartościowych - bonów skarbowych. Z brakiem płynności w gospodarce budżetowej mamy do czynienia, kiedy wydatki poprzedzają dochody Skarbu Państwa. Taka sytuacja może mieć miejsce również przy braku deficytu budżetowego. Dla zapewnienia bieżącej płynności finansowej wykorzystuje się zazwyczaj środki ze sprzedaży bonów skarbowych.

Efekt wypychania

Państwo, bez względu na sytuację ekonomiczną, musi zmobilizować środki na bieżącą spłatę zadłużenia, gdyż w przeciwnym wypadku mogłoby to spowodować poważny kryzys finansowy a w krańcowej sytuacji bankructwo. W wyniku tego utraciłoby ono wiarygodność na rynku międzynarodowym i kredytodawcy żądaliby wysokich odsetek od pożyczanych pieniędzy. Miarą wiarygodności są ratingi. Dlatego, rządy państw za wszelką cenę starają się nie dopuszczać się do takich sytuacji, zaciągając zobowiązania na wiele lat i często o wysokim oprocentowaniu, pozostawiając przyszłym pokoleniom problem spłaty kapitału i gigantycznych odsetek. Nieelastyczność państwa na oprocentowanie jest wysoce kosztowna dla gospodarki i w konsekwencji dla społeczeństwa. Inni pożyczkobiorcy, jak prywatne przedsiębiorstwa muszą reagować na wzrost stóp procentowych. Ich wzrost zmniejsza popyt na pieniądz, hamując inwestycje i powodując wzrost bezrobocia. Tak oto państwo, wpływając na wzrost stóp procentowych, wypiera z rynku kapitałowego prywatne inwestycje. W konsekwencji skutkuje to spadkiem wartości inwestycji realnych. Brak wzrostu PKB powoduje obniżenie dochodów państwa i wzrost bezrobocia a więc dalsze zwiększanie deficytu budżetowego.
Jeżeli w sektorze bankowym występują wolne rezerwy pieniężne, na które nie ma zapotrzebowania ze strony krajowego sektora prywatnego, wówczas zaciąganie pożyczek przez sektor prywatny nie skutkuje istotnymi zmianami na rynku finansowym. Jeżeli natomiast brakuje rezerw  finansowych na krajowym rynku finansowym, wówczas w przypadku utrzymywania na wysokim poziomie lub - co jeszcze gorzej - zwiększania deficytu budżetowego sektor państwowy zaczyna konkurować z sektorem prywatnym. Wtedy sektor prywatny jest skazany na porażkę.
Odsetki od zadłużenia państwa są przychodami posiadaczy skarbowych papierów wartościowych. Płacone przez nas podatki muszą pokryć wydatki budżetowe, w tym koszty odsetek. Oznacza to redystrybucję dochodów na niekorzyść podatników i na korzyść posiadaczy obligacji i bonów skarbowych. Ze względu na to, że znaczna część skarbowych papierów wartościowych jest sprzedawana inwestorom zagranicznym, płacone podatki trafiają w znacznej mierze za granice naszego kraju w postaci odsetek od obligacji.
W efekcie deficytowe finansowanie wydatków publicznych prowadzi do wypierania polskich inwestycji oraz kredytów ludności z rynku kapitałowego, ze wszelkimi negatywnymi skutkami społeczno-ekonomicznymi a także zmniejszaniem popytu wewnętrznego, będącego siłą napędową gospodarki. Ostatecznie, kosztowna polityka prosocjalna w perspektywie szkodzi jej adresatom, tj. najbiedniejszym i paradoksalnie będzie powiększać obszary biedy.

Wbrew prawidłom ekonomii

Jedynym sposobem na przerwanie tej sytuacji jest zmniejszenie wydatków budżetowych, w znacznej części socjalnych. Niestety, na takie działania nie ma obecnie pogody w naszym kraju. Żaden dotychczas rząd, nie chciał podjąć decyzji o zmniejszeniu świadczeń socjalnych dla grup, którym się one nie należą. Ta droga prowadzi donikąd i uniemożliwia redukcję deficytu budżetowego, będzie też generować dalsze zadłużanie Polski. Konsekwencje poniosą przyszłe pokolenia. To one będą musiały spłacać obecne długi, które idą na bezpodstawne wysokie emerytury uprzywilejowanych grup zawodowych, zapomogi, marnotrawstwo, utrzymywanie zdrowych rencistów. Ogromne środki pożera nieefektywny system ubezpieczeń społecznych. Czy jest szansa na zapobieżenie katastrofie ? W takiej sytuacji jedynym ratunkiem może być wzrost gospodarczy oraz redukcja wydatków. Niestety gospodarka nie może liczyć na rząd, Sejm i Senat. Za to rząd bardzo liczy na gospodarkę.
Zadłużenie polskiego sektora finansów publicznych stanowi 800 mld złotych, na każdego Polaka przypada więc 20 tysięcy złotych. I nie rozwiąże problemu przeniesienie naszych składek emerytalnych do ZUS, któremu trudno dziś zaufać.