Już po fakcie?

Komentarz FMCH z 13.07.2015

Na pewno?
Tak, to prawda, że zawarto porozumienie. Grecja ma dostać nawet do 86 mld euro w formie pożyczek. To sporo, ale z drugiej strony sporo jest też punktów, w których rząd premiera Ciprasa musiał ustąpić. Co więcej, już na dniach mają się zacząć pierwsze z tzw. reform, których notorycznie domagają się zachodni wierzyciele. Chodzi np. o reformę podatku VAT czy zmiany w systemie emerytalnym. Docelowo do Grecji mają też powrócić przedstawiciele Troiki.

Czy Cipras na pewno wygrał? Cóż, będzie musiał wytłumaczyć społeczeństwu, że powinno zaufać jemu, a nie lewej frakcji Syrizy, komunistom czy Złotemu Świtowi. Innymi słowy – będzie musiał pokazać, że kompromis był opłacalny. Faktycznie, Grecja zyska dużo więcej niż to można było zakładać np. miesiąc czy dwa temu. A nawet jeśli z Eurolandu wyjdzie (bo przecież trudno sądzić, by naprawdę spłaciła swe długi), to jednak pewna doza czasu została kupiona.

Sporo było już w cenach, a sama wieść o porozumieniu została wykorzystana do szybkiej spekulacji w kierunku 1,12, po której nastąpiło zbijanie cen niemal do 1,10. Nie musi to jednak znaczyć, że trend wzrostowy, mimo wszystko rozpoznawalny od połowy marca – upadł. W obecnej atmosferze generalnie można się spodziewać raczej wzrostów pary, w każdym razie jeśli porozumienie przejdzie przez parlamenty tych krajów Eurolandu, w których głosowanie jest konieczne. Mowa o Niemczech, Finlandii, Francji, Austrii, Estornii, Łotwie czy Słowacji, ale też i o samej Grecji.

W Chinach od kilku dni odbija Shanghai Composite, ostatnie notowania to 3970,39 pkt (+2,39 proc). Niewiele wyżej, w zakresie 4090 – 4100, można rozpoznać opór. Na razie mamy więc uspokojenie, gorzej będzie, jeśli to wszystko okaże się tylko korektą i indeks znów pójdzie w dół. Zwiększyłoby to globalną awersję do ryzyka.

Jutro istotny będzie m.in. niemiecki indeks ZEW, który poznamy tradycyjnie o 11:00. W środę czas m.in. na amerykańskie dane o produkcji przemysłowej oraz indeks NY Empire State, a poza tym Janet Yellen będzie przemawiać w Kongresie, prezentując półroczny raport nt. polityki monetarnej. To znów będzie budziło spekulacje na temat podwyżki stóp.

W którą stronę?
Na USD/PLN los trendu wzrostowego nie jest jeszcze przesądzony. Można nawet mniemać, że dziś, mimo zejść do poziomów niewiele wyższych niż 3,71, trend się potwierdził, skoro teraz jesteśmy przy 3,75. Czyżby potencjał na umocnienie złotego się wyczerpał? Cóż, jest jeszcze szansa na przebicie trendu: jeśli najbliższe wystąpienie Yellen znów odsunie w czasie podwyżki stóp, a eurodolar pójdzie na północ w ślad za ogólnym swym trendem, a to np. dzięki ostatecznemu potwierdzeniu greckiego kompromisu. Może się jednak okazać, że wzrosty na eurodolarze będą limitowane np. przy 1,1285 czy 1,14 lub jeszcze niżej. Po prostu trudno oczekiwać, by grecki impuls trwał i trwał stale, a jednocześnie zadziałają inne czynniki, jak np. operacja QE, która wciąż się toczy. Wciąż jednak na USD/PLN nie negujemy możliwości powrotu do poziomów takich jak dzisiejsze minima czy nawet 3,70. Jest to jednak opcja niejako w zanadrzu, bo skoro dziś – przy dużym przecież impulsie – nie udało się całkiem przebić linii trendu, a dzień kończy się przy 3,7540, to widać, że sytuacja nie jest prosta.

Za to na EUR/PLN można już chyba pożegnać trend wzrostowy. Kurs schodził dziś poniżej 4,1350, po 18:30 mamy 4,14. Poprawa nastrojów służy złotemu – ale paradoksalnie może mu też posłużyć spadek wartości euro do dolara w niedalekiej przyszłości. Zresztą już dziś to widzimy, bo przecież EUR/USD po porannej euforii zawrócił na południe. W takim razie na EUR/PLN można już myśleć o wsparciu w okolicy 1,1130-40.

Tomasz Witczak
FMC Management