Piłka znowu po stronie dolara

Komentarz walutowy

Grecja oraz zasiłki z Ameryki
Pisząc wczoraj popołudniowy raport, gdy notowania głównej pary oscylowały około 1,0820 EUR/USD, sugerowaliśmy, że jeśli poziom ten wytrzyma, to naturalna będzie korekta do 1,09 – 1,0935, ale ogólna tendencja pozostanie pro-dolarowa.

Korekta sięgnęła nieco wyżej, do 1,0950, tym niemniej faktycznie była ona tylko delikatną poprawką, ponieważ ostatecznie znów wygrywa dolar – tak przynajmniej jest o 15:00.

Co się stało? Grecka pogłoska o tym, że sytuacja jest coraz lepsza, że negocjacje zmierzają ku dobremu rozwiązaniu, emerytury zostaną ocalone, a depozyty są bezpieczne – została zdementowana przez drugą stronę rozmów. Agencja Reutera użyła tu określenia "zimny prysznic", a potraktowany został nim (przez unijnych oficjeli) grecki nadmierny optymizm. Przedstawiciele UE zapewnili, że postęp w rozmowach jest tak naprawdę bardzo powolny. Takie słowa padły m.in. z ust Valdisa Dombrovskisa, wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, który mówił o tym, że kwestie podatków i emerytur wciąż są problematyczne.

Pogłoska była więc tylko pogłoską, greckim zagraniem va banque – choć Grecja nie odpuszcza i niejako in blanco stwierdza, ustami rzecznika rządu Gabriela Sakellaridisa, że porozumienie powinno być zawarte do niedzieli. Rynek zachowuje jednak sceptycyzm – były już zejścia do 1,0880 i generalnie obracamy się teraz nieco poniżej 1,09. Jest tak mimo tego, że liczba wniosków o zasiłek w USA (tygodniowa) okazała się wyższa od prognoz, co teoretycznie powinno być informacją kontrującą siłę dolara.

Dodajmy, że przyszły tydzień przyniesie nam m.in. indeksy ISM i PMI (finalny) dla przemysłu USA (w poniedziałek), dzień później dynamikę zamówień (finalną), w środę ISM dla usług, a w piątek payrollsy, czyli dane z rynku pracy. Jeśli odczyty tym razem okażą się niezłe, to na pewno uwiarygodni to sugestie Janet Yellen i innych członków Fed o podwyżce stóp w tym roku, rozbudzi to też spekulację na temat podwyżek już we wrześniu (w czerwcu raczej nie...). To oczywiście umacniałoby dolara. Ale nawet słabsze odczyty powinny podbić euro tylko tymczasowo, szczególnie, że w czerwcu Grecja ma do spłaty kilka transz pożyczek i na pewno nie pójdzie to gładko i bezboleśnie (pierwsza transza już 5 czerwca).

A co w Polsce?
Rano na EUR/PLN nie udało się przebić wsparć przy 4,1230, więc rynek ruszył powyżej 4,14 EUR/PLN, potwierdzając ogólny trend. Z drugiej strony, teraz znowu widzimy niższe wartości typu 4,1270. Utrzymuje się być może efekt powyborczych obaw o politykę finansową Polski za kadencji nowego prezydenta, poza tym sprawom PLN nie służy Grecja, nadal mamy też dość wysoką rentowność polskich obligacji (2,95 proc., co prawda notowano już wyjścia ponad 3 proc. w ostatnich dniach).

Na USD/PLN prawdopodobnie, patrząc np. na wykres o interwale 4h, potwierdził się trend wzrostowy, liczony od ok. 10 dni. To pozwala mniemać, że znów za kilka dni (jeśli nie wcześniej) przywitamy się z linią 3,82 i wyższymi wartościami, szczególnie jeśli w przyszłym tygodniu przyjdą takie dane z USA, które obniżą eurodolara.

Tomasz Witczak
FMC Management