Bankructwa polskich firm

W Polsce w lutym 2013 roku upadło 76 firm, które zatrudniały łącznie 4,5 tys. pracowników wynika z analizy Euler Hermes – firmy ubezpieczającej transakcje, dostarczającej raporty handlowe i odzyskującej należności.


Euler Hermes Collections, spółka należąca do Grupy Allianz, dostawca raportów handlowych, na podstawie oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego, zbadał sytuację polskich firm w lutym. Sądy poinformowały o upadłości 76 firm, zatrudniających około 4,5 tys. osób. Od początku roku ogłoszono upadłość 166 przedsiębiorstw, tj. o 13% więcej niż w tym samym okresie ub. roku (147 upadłości).
Większy negatywny efekt upadłości niż w styczniu – skumulowane zatrudnienie jak i obroty firm, których bankructwo ogłoszono w lutym były o 50% większe.
Najwięcej upadłości w budownictwie i w przemyśle.
Największa od lat liczba upadłości spółek giełdowych.
Województwa – jest jeszcze za wcześnie na wychwycenie trendów nieobarczonych ryzykiem błędu. Na tle innych regionów śląskie i dolnośląskie najboleśniej odczuwały w lutym efekty upadłości.
- Problemy firm, które pociągnęły za sobą upadłość przedsiębiorstw miały w lutym tylko pozornie mniejszą skalę niż w styczniu. Liczba upadłości była mniejsza, natomiast zarówno zsumowany obrót jak i zatrudnienie w firmach, których bankructwo ogłoszono w lutym (ok. 1,25 mld złotych, przy łącznym zatrudnieniu ok. 4,5 tys. osób) były zdecydowanie większe od tych styczniowych (odpowiednio 800 mln zł przy zsumowanym zatrudnieniu ok. 3 tys. osób). Większe więc będą straty w postaci wpływów podatkowych, jak również ponoszone koszty społeczne. Dla biznesu oznacza to zaś odpowiednio rosnącą wciąż (w ślad za większym obrotem firm, które upadły) skalę niespłaconych zobowiązań, uderzających w kontrahentów zbankrutowanych firm – mówi Tomasz Starus, Dyrektor Biura Oceny Ryzyka i Główny Analityk w Euler Hermes.
 
Źródło: Monitor Sądowy i Gospodarczy, dane przeanalizowane przez Euler Hermes Collections z Grupy Allianz

Budownictwo –  to wciąż reperkusje kontraktów drogowych
Wśród 10 największych pod względem obrotów przedsiębiorstw, które zbankrutowały w lutym aż sześć to firmy budowlane, z czego trzy to firmy wyspecjalizowane w obiektach inżynierii lądowej i drogownictwie a dwie w pracach towarzyszących. - Były to firmy na tyle duże (obroty od 30 do 300 mln złotych), iż do tej pory mogły walczyć o przetrwanie, refinansowanie zobowiązań w odróżnieniu od najmniejszych, lokalnych podwykonawców, którzy upadali szybciej. Nie mają jednak aż takiego potencjału jak największe przedsiębiorstwa budowlane nie tylko w zakresie finansowym, ale i skali działalności, w porównaniu z nimi bardziej regionalnej niż ogólnokrajowej – mówi Michał Modrzejewski, Dyrektor Analiz Branżowych w Euler Hermes Collections. Duże firmy budowlane zatem jak na razie już nie upadają – restrukturyzują swoją działalność, szukają nisz i nowych przychodów, m.in. na mniejszych niż dotąd placach budów, o regionalnej lub nawet lokalnej skali – gdzie wypierają mniejsze firmy dzięki niższym kosztom, które zawdzięczają swojej skali działalności.
- Największym firmom pomaga paradoksalnie także największa skala ich zadłużenia wobec wierzycieli, zazwyczaj banków i obligatariuszy. Takie kwoty trudniej odzyskać bezpośrednio, z windykacji majątku, nastawić się trzeba na ich odzyskanie w perspektywie wieloletniej od działającej wciąż firmy, zdając się na pozycję firmy na rynku przy zdobywaniu nowych kontraktów. Mniejsze sumy zadłużenia firm średnich i małych skłaniają wierzycieli do mniejszej wyrozumiałości – pokusy szybszego ich ściągnięcia i w ten sposób uniknięcia potencjalnie dalszych strat – zauważa Grzegorz Hylewicz, Dyrektor Windykacji w Euler Hermes Collections.

Źródło: Monitor Sądowy i Gospodarczy, dane przeanalizowane przez Euler Hermes Collections z Grupy Allianz

Przemysł
Największa upadłość dotyczyła producenta wyrobów metalowych (ponad 340 mln złotych obrotu), a ogółem ogłoszono w lutym upadłość pięciu firm z tej branży. Najwięcej, ale nie zdominowały one już zestawienia na taka skalę jak miesiąc wcześniej. Produkcja wyrobów z metali, p.w. maszyn i ich części jest jedną z najbardziej perspektywicznych branż w rozwoju polskiego eksportu. - Niestety z jednej strony uderzają w nią problemy budownictwa – odbiorcy nie tylko konstrukcji, ale też m.in. dźwigów lub innych maszyn – mówi Michał Modrzejewski z Euler Hermes Collections. - Ponadto eksport maszyn i urządzeń, mimo iż podtrzymuje przy życiu wiele przedsiębiorstw także notował już lepsze wyniki. Oprócz poziomu sprzedaży niższe z reguły są ceny, które narzucają obecnie zachodni, głównie niemieccy producenci wyrobów końcowych. Trudno, taka jest praktyka producentów finalnych wobec poddostawców w czasach kryzysu – może skłoni to polskie firmy do rozwijania w przyszłości bardziej ryzykownej, ale też bardziej dochodowej produkcji pod swoja marką.
Pozostałe branże – usługi, widoczne problemy dystrybutorów wyrobów stalowych
Największa upadłość w sektorze hurtowym dotyczyła dystrybutora wyrobów stalowych. – Zanim wejdą w życie zmiany w sposobie naliczania VAT minie jeszcze trochę czasu, a bez tego trudno obecnie sprzedać legalnie z zyskiem zbrojenia budowlane, one to bowiem padają najczęściej ofiarą fikcyjnego reeksportu (i w efekcie możliwości sprzedaży z pominięciem 23% podatku. Legalnie działający dystrybutorzy nie mogą konkurować z oszustami, którzy opanowali według szacunków branży już min. połowę rynku. Firmy budowlane na gwałt szukają oszczędności – trudno wiec oczekiwać, aby nie skorzystały z tańszego źródła zaopatrzenia – mówi Michał Modrzejewski.
Wśród firm usługowych, których upadłość ogłoszono w lutym widać m.in. grupę firm obsługujących nieruchomości – zarządzających, pośredniczących w wynajmie, zarządzaniu i sprzedaży. – Sprzedaż powierzchni biurowych wciąż ma się nieźle, ale widać oszczędności czynione w sektorze nieruchomości handlowych czy mieszkaniowych – wahająca się sprzedaż detaliczna jak i rosnące ceny usług czy podatków komunalnych robią swoje, zaostrzają konkurencje i presje cenową wśród firm zarządczych – dodaje Tomasz Starus.
Województwa – już nie woj. kujawsko-pomorskie, ale śląskie i dolnośląskie najboleśniej odczuwały w lutym efekty upadłości
W lutym istotna była nie liczba, ale skala działalności prowadzonej przez upadające firmy, wyraźnie większa niż w styczniu. Widać to także w podziale na województwa – to nie Mazowieckie ucierpiało najbardziej wskutek upadłości, ale te regiony, gdzie miały miejsce największe bankructwa ogłoszone w lutym: Śląsk (budownictwo i hurt) i Dolny Śląsk (produkcja). Zsumowany obrót firm, które upadły na Mazowszu wyniósł ok. 150 mln złotych, podczas gdy na Śląsku ok. 470 mln złotych, a na Dolnym Śląsku ok. 350 mln złotych. Zmniejszyła się w porównaniu ze styczniem skala problemów w woj. kujawsko-pomorskim: co prawda upadłości było wciąż aż siedem (wobec czterech w lutym 2012 r.), ale nie dominowały już na szczęście spółki produkcyjne i budowlane, ale mniejsze firmy handlowe i usługowe.
 
Źródło: Monitor Sądowy i Gospodarczy, dane przeanalizowane przez Euler Hermes Collections z Grupy Allianz.